Często słyszę pytania o powrót z mojej sportowej emerytury, jednak tutaj jestem stanowczy. Zupełnie nie ciągnie mnie do ponownych startów. Uważam, że gdy raz podjęło się decyzję, to trzeba się jej trzymać.
Moja miłość do literatury zaczęła się od Andrzeja Sapkowskiego. Później zakochałem się w książkach Andrzeja Pilipiuka. Ich bohatera, Jakuba Wędrowycza, uwielbiam za poczucie humoru i za niesztampowe podejście do życia i wyobraźni. Bardzo podobał mi się też „Pan Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza. Jego połączenie fantastyki, fantasy i sposób budowania postaci bardzo mi przypadły do gustu. Mimo że kolejne tomy były dość pokaźnych rozmiarów, to bardzo szybko je przeczytałem.
Czytaj więcej
Lekkoatleta i działacz sportowy Tomasz Majewski poleca w "Plusie Minusie".
Jako fan Wiedźmina musiałem też obejrzeć serial. Wiele osób porównuje książki i produkcje Netfliksa, oceniając co było gorsze, a co lepsze. Ja nie patrzę na to w ten sposób: uważam, że są to dwa oddzielne i zupełnie inne dzieła. Innymi prawami rządzi się dzieło literackie, a innymi serial. Dla każdego czytelnika Wiedźmin jest kimś innym i każda postać będzie miała różną konstrukcję psychologiczną dla odbiorcy. Ostatni serial, jaki zacząłem oglądać, to „Outlander".
Generalnie jestem zwolennikiem seriali, w których postacie mają swoją osobowość, są wyraziste i bliskie codziennemu obrazowi człowieka. A nie wszystkie dzieła mają te elementy. W literaturze za wszystko odpowiada pisarz. To on jest głównym twórcą i kreatorem wydarzeń. W filmach zbiór umiejętności aktorów i reżysera jest dodatkowo poddawany montażowi, nad którym pracuje wiele osób. Jak widać produkcje filmowe czy serialowe są znacznie bardziej skomplikowane. Ciekawym filmem, nieco przerysowanym jest „Sin City". W pewien sposób obnaża on brak człowieczeństwa poprzez swoją niezwykle przetworzoną formę.