Dwunastego lipca 2021 roku opublikowany został artykuł Władimira Putina pt. „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców". Zgodnie ze starą, dobrą szkołą pisarstwa historycznego cała treść jest już zawarta w tytule. Nie było – twierdzi w swym eseju Putin – aż do epoki sowieckiej czegoś takiego jak naród ukraiński. Ukraińcy stanowią odwieczną, nieodłączną (obok Rosjan i Białorusinów) część „trójjedynego narodu ruskiego". Wspólne są historia, kultura, język, „ruska" identyfikacja etniczna oraz religia prawosławna. Państwo ukraińskie – pisze dalej Putin – ma przed sobą jakąkolwiek przyszłość jedynie pod warunkiem zachowania (lub raczej powrotu do) tej symbiozy. Jeśli jednak wytrzymałość tych więzi będzie wciąż poddawana próbie (inspirowanej z zewnątrz), dojść musi siłą rzeczy do rozpadu ukraińskiej państwowości.
Zawdzięcza ona bowiem całkowicie swój terytorialny kształt czerwonej Moskwie. Stała się „beneficjentem odzyskiwania ziem ruskich" przez ZSRR kosztem Polski, Rumunii, Czechosłowacji oraz „historycznej Rosji". Ukraińskość jako taka była od zawsze pomysłem imperiów rywalizujących z Rosją o wpływy w regionie. Początkowo Austro-Węgier, później Niemiec. Dziś państwo ukraińskie staje się znów, zdaniem prezydenta Rosji, „dobrowolnym zakładnikiem cudzej woli geopolitycznej". Zachód próbuje uczynić z Ukrainy „anty-Rosję", „poligon" i barierę między Rosją a Europą. To echo planów „ideologów polsko-austriackich", którzy chcieli stworzyć „antymoskiewską Ruś". Tyle Putin historyk.
7 lutego 2022 r. prezydent Rosji spotkał się z Emmanuelem Macronem. Rozmowa dotyczyła między innymi realizacji porozumień mińskich, których zapisom sprzeciwiał się rząd w Kijowie. „Podoba się czy nie – wytrzymaj, cierp, moja »krasawico«" – miał skomentować te obiekcje Putin poeta. Zdaniem części ekspertów prezydent Federacji Rosyjskiej odwołał się tu do cytatu z piosenki „Śpiąca królewna w trumnie", punkrockowej rosyjskiej grupy Krasnaya Plesen (Czerwona Pleśń). „Piękność śpi w swojej trumnie, zakradłem się, żeby ją p...ć. Podoba się czy nie, moja piękna, śpij". Rzecznik Kremla zdementował te doniesienia, twierdząc, że Władimir Putin zaczerpnął po prostu cytat z „folkloru". Seksualny podtekst tej wypowiedzi był jednak na tyle wyraźny, że nikt nie próbował go ukrywać.
Rosyjska inwazja na Ukrainę została zdefiniowana obiema tymi „formami" – esejem historycznym i wulgarną sugestią gwałtu. Jedną trzeba czytać w świetle drugiej. W każdym przypadku wysłany został Ukrainie – oraz wszystkim rywalom stającym z Rosją w konkury o względy Kijowa – ten sam komunikat: „Jesteś moja, krasawico. Nikt mi cię nie zabierze".
Czytaj więcej
Istnieją dwie historie. Historia oficjalna, zakłamana – ta, której nas nauczają w szkołach, oraz historia tajna, gdzie tkwią prawdziwe przyczyny wydarzeń – historia haniebna". To zdanie Balzaca jest mottem każdej szanującej się teorii spiskowej; wszystkich, zgromadzonych na setkach i tysiącach stron, ukrytych stron dziejów. Streszcza ono, skądinąd słuszne i logiczne, przekonanie, że sprężyna historii jest ukryta wewnątrz jej mechanizmu. Coś mu jednak umyka, zatrzymując się na poziomie hańby, nie dokopuje się wystarczająco głęboko. Jeszcze wcześniej jest ta warstwa historii, której wstydzą się badać nawet, zasadniczo niepodatni na opinie tłumu, tropiciele spisków. Głębsze podziemie sensu, podwójnie ukryta strona dziejów – historia święta.