Przekonanie, że świat schodzi na psy i czeka nas upadek obyczajów, towarzyszy przedstawicielom rodzaju ludzkiego chyba od zarania. Coś w tych kasandrycznych wizjach mogło być na rzeczy, ponieważ kilka cywilizacji rzeczywiście upadło, a te, które się rozwinęły na gruzach poprzednich, z ponurym katastrofizmem wypatrują apokalipsy spowodowanej lekceważeniem zasad moralnych i zezwierzęceniem relacji ludzkich. Czy jednak nasz gatunek rzeczywiście stacza się moralnie, czy raczej występują w jego rozwoju jakieś cykle wznoszące nas na wyżyny człowieczeństwa, a potem strącające w otchłań, gdzie rządzi jedynie pogarda dla innych? A może, wbrew narzekaniom kolejnych pokoleń, rozwijamy się moralnie? Czy da się to w ogóle jakoś obiektywnie zmierzyć?
Czytaj więcej
Dzisiaj wystarczy oskarżenie jednej małoletniej osoby o molestowanie, aby nauczyciel, lekarz, trener, terapeuta, wychowawca czy rodzic znalazł się w areszcie prewencyjnym. Nawet jeśli żył dotychczas jak anioł.
Moralny rozwój ludzkości
Tego niezwykle trudnego zadania podjął się psycholog z Uniwersytetu Harvarda Steven Pinker. W swojej blisko tysiącstronicowej książce „Zmierzch przemocy" zebrał dane dotyczące przemocy od czasów prehistorycznych aż po XX wiek. Śledząc dzieje ludzkości przy pomocy dostępnych danych, Pinker ukazuje systematyczny moralny rozwój ludzkości – od agresji i przemocy do łagodności i empatii. Z niezwykłą erudycją przedstawia proces cywilizacyjny uwalniający nas od gwałtu, przymusu, bezprawia i terroru. Liczby mówią same za siebie. W wychwalanym przez antropologów pokojowym współżyciu Inuitów czy członków plemienia Kung wskaźnik morderstw sięgał poziomu współczesnego zdemoralizowanego Detroit, a skąpana we krwi Europa XX wieku na tle dawniejszej historii jawi się jako oaza pokoju.
Pinker nie poprzestał na analizie przemocy. W swojej kolejnej książce „Nowe oświecenie" przekonuje nas, że niemal każdy aspekt naszego życia uległ poprawie w porównaniu z przeszłością. Żyjemy dłużej, jesteśmy coraz zdrowsi, bardziej wolni i szczęśliwi, otacza nas coraz większy dostatek i bezpieczeństwo. 75 zdumiewających, przygotowanych przez Pinkera wykresów udowadnia, że oświeceniowe ideały zmaterializowały się, a owo kasandryczne wieszczenie upadku wartości i nadciągającej zagłady wynika wyłącznie z naszych złudzeń poznawczych, które negatywnym wydarzeniom przydają dużo większej wagi niż niedocenianym zmianom na lepsze.
Autor „Nowego oświecenia" nie jest odosobniony w swoich poglądach na rozwój cywilizacji. Podobne tezy głosił o wiele wcześniej, bo już w 1989 r., politolog John Mueller w „Retreat from Doomsday" (Odwrocie od zagłady), twierdząc, że instytucja wojny zanika. Francis Fukuyama w bestsellerowym „Końcu historii" zapowiadał kres wojen na szeroką skalę toczonych przez rywalizujące ze sobą ustroje polityczne. Dzisiaj wtóruje im także specjalista w zakresie stosunków międzynarodowych Joshua Goldstein w swojej książce „Winning the War on War" (Zwycięstwo w walce z wojną).