„Miasto w chmurach": Nie chodzi o wieżowce

Różne mieli wizje architekci futuryści.

Publikacja: 06.01.2022 13:23

„Miasto w chmurach": Nie chodzi o wieżowce

Foto: materiały prasowe

Niektórzy wierzyli w szklane domy rodem z Żeromskiego, inni widzieli przyszłość pod ziemią – w kopalniach przerobionych na bloki. Byli nawet tacy, którzy sądzili, że zamieszkamy na sztucznych satelitach krążących w kosmosie. Najbliżej prawdy byli ci, którzy twierdzili, że po prostu zaczniemy budować w górę. Że przedwojenny warszawski drapacz chmur – Prudential – wiek późnej na nikim już nie będzie robił wrażenia.

Gra planszowa „Miasto w chmurach" lansuje taką właśnie wizję, przy czym nie o wieżowce w niej chodzi. Punktów zwycięstwa dostarczają przejścia pomiędzy budynkami, czyli specjalne szklane korytarze łączące gmachy tej samej wysokości. Istnieje kilka zasad dotyczących ich układania. Wiadomo – korytarze nie mogą się krzyżować, nie mogą prowadzić na ukos, nie mogą też wychodzić z jednego gmachu w liczbie większej niż dwie sztuki. Trzeba się więc mocno nakombinować, żeby umiejętnie je ułożyć.

Czytaj więcej

Czesław Bielecki: Porządki w wieży Babel

Miasta buduje się z płytek o rozmiarach dwa na dwa budynki, tworząc prostokąt o określonej wielkości. Płytki można układać w dowolny sposób, przy czym na każdej są już zaznaczone gmachy, które na niej staną. A te występują w trzech różnych rozmiarach, od najniższych po największe. W efekcie „Miasto w chmurach" – mimo olbrzymiej liczby elementów ukrytych w pudełku – okazuje się nieskomplikowaną, choć wciągającą grą logiczną. Zasady są na tyle przejrzyste, że poradzi sobie z nimi nawet ośmiolatek.

W zabawie może uczestniczyć od dwóch do czterech osób, a rozgrywka trwa po kilkanaście minut. Nie nudzi się szybko, chociaż cechuje ją pewna powtarzalność. W efekcie nie jest to produkcja, w którą grałoby się codziennie. Raczej tytuł, do którego wraca się od czasu do czasu, by wciąż sprawiał przyjemność.

Niektórzy wierzyli w szklane domy rodem z Żeromskiego, inni widzieli przyszłość pod ziemią – w kopalniach przerobionych na bloki. Byli nawet tacy, którzy sądzili, że zamieszkamy na sztucznych satelitach krążących w kosmosie. Najbliżej prawdy byli ci, którzy twierdzili, że po prostu zaczniemy budować w górę. Że przedwojenny warszawski drapacz chmur – Prudential – wiek późnej na nikim już nie będzie robił wrażenia.

Gra planszowa „Miasto w chmurach" lansuje taką właśnie wizję, przy czym nie o wieżowce w niej chodzi. Punktów zwycięstwa dostarczają przejścia pomiędzy budynkami, czyli specjalne szklane korytarze łączące gmachy tej samej wysokości. Istnieje kilka zasad dotyczących ich układania. Wiadomo – korytarze nie mogą się krzyżować, nie mogą prowadzić na ukos, nie mogą też wychodzić z jednego gmachu w liczbie większej niż dwie sztuki. Trzeba się więc mocno nakombinować, żeby umiejętnie je ułożyć.

Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS