Irena Lasota: Wigilijne koty

Święta zobowiązują. Gapię się więc w ekran komputera, myśląc, co mogłoby pasować do świątecznego numeru. Nagle na ekranie pojawia się seria bezsensownych liter. To kot zeskoczył mi z półki na klawiaturę. Może chciał mi przypomnieć, że myślę czasami o napisaniu felietonu o kotach. Z jednej strony jest to bardzo pociągające, bo kociarze by mnie polubili, może nawet jakieś byłe przyjaciółki darowałyby mi stare grzechy i odezwały się do mnie w duchu, że może polityka i różne gusta nas dzielą, ale łączy coś dużo silniejszego – koty. I zamiast rozmawiać o rzeczach, które nas rozłączyły, mogłybyśmy bez końca opowiadać sobie o kotach.

Publikacja: 24.12.2021 06:00

Irena Lasota: Wigilijne koty

Foto: Pixabay

Koty są chyba całkowicie niekontrowersyjne. Można woleć perskie od syjamskich, można nie lubić czarnych albo rudych, ale nie słyszałam, by kociarze kłócili się między sobą na poważnie, dąsali czy obrażali. Nawet gdy jeden kot podrapie drugiego, właściciele nie reagują tak drastycznie jak właściciele gryzących się psów czy bijących się dzieci.

Ale tu już pojawia się pierwszy problem. Właściciele czy opiekunowie? A może członkowie rodziny? Kiedyś ktoś miał – posiadał – kota lub psa, znajdował go lub kupował. Ludzie dawali sobie w prezencie kocięta i szczenięta. Dziś mówi się o adopcji lub przysposobieniu, koty nie tylko mają już ludzkie imiona, ale też nie wypada nazywać kota kocim imieniem, takim jak Kicia czy Mruczek. Koty, w Ameryce w każdym razie, mają nazwiska, choć mają też wszczepione chipy – z numerami dla uboższych i z GPS-em dla bogatszych. Te ostatnie są prawdopodobnie wzorcem chipów, które, jak wierzą antyszczepionkowcy, instaluje się w nas za pomocą szczepionki, a nawet wacika wpychanego do nosa. Kotom to w każdym razie nie szkodzi, a raczej pomaga je odnaleźć, gdy uciekną/zgubią się/wybiorą wolność.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Dramat uchodźców

No właśnie: niby są członkami rodziny, ale w gruncie rzeczy są więźniami, niewolnikami? Nie mówię o kotach, które swobodnie wychodzą z domu i jeśli wracają, to można już wierzyć, że dokonały wyboru. Ale jak traktować kota, którego ktoś znalazł w krzakach, złapał, wymył, wykastrował, odrobaczył, sfotografował, a potem oddał komuś, kto podpisuje kilkanaście stron zobowiązań, przyjeżdża do schroniska z torbą, do której wpycha kociaka, zawozi do swego niewielkiego mieszkania, daje mu jedzenie, którego sam by często nie wziął do ust, stawia mu pudełko ze sztucznym piaskiem, głaszcze, pieści i cieszy się, gdy kotek go liże, i z czasem zaczyna z nim rozmawiać i opowiadać o nim, pokazywać jego zdjęcia i antropomorfizować wszystkie jego zachowania? O swoim dziecku czy o swojej żonie wypada powiedzieć na przykład, że jest głupia i czegoś – czy też niczego – nie rozumie. Kot może na ciebie patrzeć zupełnie bezmyślnie, a ty już się cieszysz, że on rozumie, on się dziwi, on podziwia, on myśli. Ale wystarczy, że otworzysz szerzej drzwi, a on już ucieka – donikąd albo do sąsiada.

No właśnie: niby są członkami rodziny, ale w gruncie rzeczy są więźniami, niewolnikami? Nie mówię o kotach, które swobodnie wychodzą z domu i jeśli wracają, to można już wierzyć, że dokonały wyboru.

Myślisz na przykład, że skoro ty lubisz spacerować, to może on też. Kupujesz mu kocie chomąto, smycz, obróżkę z imieniem, nazwiskiem i numerem telefonu. Jedziesz z nim do parku, stawiasz go na trawie – i w ciągu sekundy on się wyswobadza ze wszystkiego i znika. Zdarza się, że wraca w to samo miejsce po kilku godzinach, ale też zdarza się, że nie wraca. Więc już nie wypuszczasz kota z mieszkania, nawet na balkon, bo mimo swojej wielkiej mądrości, jeśli zobaczy motyla, to wyskoczy za nim z dziesiątego piętra.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Kto wreszcie uruchomi artykuł czwarty paktu NATO?

Ale ty musisz wychodzić czasem z domu, choćby po to, by mu kupić coś do jedzenia, i masz wrażenie, myślisz, wiesz, że on nie lubi zostawać sam w domu. On wprawdzie śpi podobno 20 godzin na dobę, ale jest taki smutny, gdy wychodzisz, i nadąsany, kiedy wracasz. Dochodzisz więc do wniosku, że musisz sprawić mu rodzeństwo, zaadoptować innego kotka, zwłaszcza że jesteś nie najlepszego zdania o jedynakach (wśród ludzi). Drugi kotek jest nieufny w stosunku do ciebie, ale zaprzyjaźnia się z pierwszym. Już byś się uspokoił, że zapewniłeś dwóm kotom szczęście, gdy pojawia się z wizytą przyjaciółka ze swoim kotem – i nagle okazuje się, że dynamika trzech kotków jest dużo lepsza niż dwóch. I kusi cię, żeby zobaczyć, jak to by było, gdyby ich było cztery. Może wtedy zaczęłyby się uśmiechać. Bo nie rozumiesz, dlaczego jeszcze nie zmodyfikowano kotów tak, by mogły się szeroko uśmiechać. I żeby w końcu coś powiedziały, choćby na Wigilię.

Koty są chyba całkowicie niekontrowersyjne. Można woleć perskie od syjamskich, można nie lubić czarnych albo rudych, ale nie słyszałam, by kociarze kłócili się między sobą na poważnie, dąsali czy obrażali. Nawet gdy jeden kot podrapie drugiego, właściciele nie reagują tak drastycznie jak właściciele gryzących się psów czy bijących się dzieci.

Ale tu już pojawia się pierwszy problem. Właściciele czy opiekunowie? A może członkowie rodziny? Kiedyś ktoś miał – posiadał – kota lub psa, znajdował go lub kupował. Ludzie dawali sobie w prezencie kocięta i szczenięta. Dziś mówi się o adopcji lub przysposobieniu, koty nie tylko mają już ludzkie imiona, ale też nie wypada nazywać kota kocim imieniem, takim jak Kicia czy Mruczek. Koty, w Ameryce w każdym razie, mają nazwiska, choć mają też wszczepione chipy – z numerami dla uboższych i z GPS-em dla bogatszych. Te ostatnie są prawdopodobnie wzorcem chipów, które, jak wierzą antyszczepionkowcy, instaluje się w nas za pomocą szczepionki, a nawet wacika wpychanego do nosa. Kotom to w każdym razie nie szkodzi, a raczej pomaga je odnaleźć, gdy uciekną/zgubią się/wybiorą wolność.

Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS