Codziennie na Facebooku Mietek pisze swoje „Itinerarium: Stronę o Bogu i życiu dla niewierzących, wierzących, wątpiących, poszukujących, tych, którym się wydaje, że wierzą, i tych, którym się wydaje, że nie wierzą". Ksiądz Mietek otoczony jest zawsze – chciałam napisać młodzieżą, ale zdałam sobie sprawę, że przy nim są też ci, których znałam 20 lat temu, gdy byli naprawdę młodzi – ludźmi, dla których robienie czegoś dobrego jest dużo ważniejsze niż mówienie o dobrych rzeczach.
Czytaj więcej
A zatem po 16 latach wszystko w Niemczech się zmienia. Odchodzi partia chrześcijańskich demokratów, z którymi, wbrew nazwie, polscy chrześcijanie nie znajdowali ostatnio wspólnego języka, by bronić tak zagrożonych przez obcych wartości i tradycji europejskich. Ciekawe, jaki będzie stosunek do Republiki Federalnej po dojściu do władzy socjalistów, wolnościowych demokratów i Zielonych.
Teksty księdza Mietka mają w sobie taką ostrość, że samo postawienie like'a pod nimi nie daje dostatecznej satysfakcji, że się już zrobiło samemu coś dobrego. Wśród wspólnych z ks. Mietkiem znajomych i przyjaciół są dysydenci kubańscy, Czeczeni – od wielodzietnych wdów po subtelnych intelektualistów, Litwini – między innymi profesor Vytautas Landsbergis, Białorusini, Ukraińcy – i oczywiście Gruzini – przede wszystkim IDPsi, czyli uchodźcy wewnętrzni z Abchazji sprzed 30 lat i z Osetii, sprzed 13 lat. Otiec Mietek, Father Mietek, Padre Mietek i jego środowisko, bo bez tego by nie istniał, są dla wielu ostatnią deską ratunku, i inspiracją, przykładem, bez którego trudno sobie wyobrazić istnienie różnych inicjatyw. Wszystko to robią bez fanfar, bez rozgłosu i bez orderów – i z tego, co obserwuję – bardzo skromnie finansowo. W ogóle nie powinnam o nich za dużo pisać, jednak ostatnio ton Itinerarium bardzo się zaostrzył i gdy postanowiłam pisać o uchodźcach, muszę obszernie zacytować słowa z ostatniego Itinerarium: „Przyłączamy się do inicjatywy Kongresu Katoliczek i Katolików, który zaproponował, aby w tym dniu (17 XII) modlić się – głównie w miastach – za osoby i grupy związane z dramatem uchodźców, w Polsce i innych miejscach na świecie. (...) Będziemy modlić się bez względu na pogodę, tak jak bez względu na pogodę migranci i uchodźcy idą za swoją Nadzieją...Będziemy, to znaczy inicjatorzy lubelskiej Modlitwy Bez Granic...".
Teksty księdza Mietka mają w sobie taką ostrość, że samo postawienie like'a pod nimi nie daje dostatecznej satysfakcji, że się już zrobiło samemu coś dobrego.
Tu mógłby ktoś prychnąć, że „modlić to się każdy może", gdyby nie to, że ci inicjatorzy są od ponad ćwierć wieku inicjatorami prawdziwych akcji humanitarnych od wysyłania ton mąki ofiarom huraganu po gotowanie gorącej zupy dla głodnych i zmarzniętych. I czynnie pomagają dziś uchodźcom znad granicy.