Irena Lasota: Dramat uchodźców

Ten tekst jest poświęcony księdzu Mietkowi Puzewiczowi, duszpasterzowi osób wykluczonych w archidiecezji lubelskiej, osobie, która nauczyła mnie wiele dobrego i którego mam zaszczyt nazywać przyjacielem.

Publikacja: 17.12.2021 16:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Codziennie na Facebooku Mietek pisze swoje „Itinerarium: Stronę o Bogu i życiu dla niewierzących, wierzących, wątpiących, poszukujących, tych, którym się wydaje, że wierzą, i tych, którym się wydaje, że nie wierzą". Ksiądz Mietek otoczony jest zawsze – chciałam napisać młodzieżą, ale zdałam sobie sprawę, że przy nim są też ci, których znałam 20 lat temu, gdy byli naprawdę młodzi – ludźmi, dla których robienie czegoś dobrego jest dużo ważniejsze niż mówienie o dobrych rzeczach.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Kobiety i mężczyźni

Teksty księdza Mietka mają w sobie taką ostrość, że samo postawienie like'a pod nimi nie daje dostatecznej satysfakcji, że się już zrobiło samemu coś dobrego. Wśród wspólnych z ks. Mietkiem znajomych i przyjaciół są dysydenci kubańscy, Czeczeni – od wielodzietnych wdów po subtelnych intelektualistów, Litwini – między innymi profesor Vytautas Landsbergis, Białorusini, Ukraińcy – i oczywiście Gruzini – przede wszystkim IDPsi, czyli uchodźcy wewnętrzni z Abchazji sprzed 30 lat i z Osetii, sprzed 13 lat. Otiec Mietek, Father Mietek, Padre Mietek i jego środowisko, bo bez tego by nie istniał, są dla wielu ostatnią deską ratunku, i inspiracją, przykładem, bez którego trudno sobie wyobrazić istnienie różnych inicjatyw. Wszystko to robią bez fanfar, bez rozgłosu i bez orderów – i z tego, co obserwuję – bardzo skromnie finansowo. W ogóle nie powinnam o nich za dużo pisać, jednak ostatnio ton Itinerarium bardzo się zaostrzył i gdy postanowiłam pisać o uchodźcach, muszę obszernie zacytować słowa z ostatniego Itinerarium: „Przyłączamy się do inicjatywy Kongresu Katoliczek i Katolików, który zaproponował, aby w tym dniu (17 XII) modlić się – głównie w miastach – za osoby i grupy związane z dramatem uchodźców, w Polsce i innych miejscach na świecie. (...) Będziemy modlić się bez względu na pogodę, tak jak bez względu na pogodę migranci i uchodźcy idą za swoją Nadzieją...Będziemy, to znaczy inicjatorzy lubelskiej Modlitwy Bez Granic...".

Teksty księdza Mietka mają w sobie taką ostrość, że samo postawienie like'a pod nimi nie daje dostatecznej satysfakcji, że się już zrobiło samemu coś dobrego. 

Tu mógłby ktoś prychnąć, że „modlić to się każdy może", gdyby nie to, że ci inicjatorzy są od ponad ćwierć wieku inicjatorami prawdziwych akcji humanitarnych od wysyłania ton mąki ofiarom huraganu po gotowanie gorącej zupy dla głodnych i zmarzniętych. I czynnie pomagają dziś uchodźcom znad granicy.

„Będziemy modlić się za pracujących w placówkach Straży Granicznej, za żołnierzy, za Wojska Obrony Terytorialnej, za policjantów, za pracowników Urzędu ds. Cudzoziemców, za podejmujących decyzje na wszystkich szczeblach w sprawach migrantów i uchodźców, za przedstawicieli organizacji pozarządowych, za wolontariuszy, za lekarzy niosących pomoc".

Znający plemienność poglądów na każdą sprawę w Polsce czytelnicy doszliby w tym miejscu do wniosku, że to na pewno „nasi" – albo wstrętni pisowcy, którzy chcą coś znowu ugrać, ale czytamy dalej: „Przede wszystkim modlić będziemy się za migrantów i uchodźców, za tych legalnych i nielegalnych, za żywych i za tych, którzy zginęli w wodach mórz, w lasach, na bagnach, przy przeprawach przez graniczne rzeki, próbach sforsowania murów. Obejmiemy modlitwą tych, co płyną na Lampedusę i inne wyspy włoskie czy greckie, za tych, którzy próbują iść, jechać czy płynąć z Turcji, Libii, Egiptu i innych państw... Za Latynosów przeprawiających się przez Rio Grande do USA. Za tych, których Bóg przyprowadził nad polski i białoruski Bug.

I za wszystkich innych, którzy ze strachu przed wojną, torturami, prześladowaniami albo z powodu biedy i choroby szukają dla siebie i swoich rodzin bezpiecznych i lepszych miejsc do życia".

Pod apelem podpisali się przedstawiciele różnych wyznań: i chrześcijańskich, i muzułmańskich, żydowskich, buddyjskich, i podejrzewam, że skoro modlitwa jest dozwolona dla każdego, to i różni bezwyznaniowi chętnie by się przyłączyli.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Wirtualne łapówkarstwo

A ja mam tylko kilka pytań: Czy gdyby migranci i uchodźcy na granicy nie byli muzułmanami, a tym bardziej gdyby mieli i jaśniejszą cerę i włosy i na dodatek nosili krzyżyki, czy też by ich tak brutalnie traktowano? Co byłoby, gdyby Łukaszenko zaczął przeganiać przez granice posiadaczy Karty Polaka? Pytań jest tyle, brak jednak odpowiedzi.

Honorarium za ten felieton przekazuję na Stowarzyszenie Solidarności Globalnej.

Codziennie na Facebooku Mietek pisze swoje „Itinerarium: Stronę o Bogu i życiu dla niewierzących, wierzących, wątpiących, poszukujących, tych, którym się wydaje, że wierzą, i tych, którym się wydaje, że nie wierzą". Ksiądz Mietek otoczony jest zawsze – chciałam napisać młodzieżą, ale zdałam sobie sprawę, że przy nim są też ci, których znałam 20 lat temu, gdy byli naprawdę młodzi – ludźmi, dla których robienie czegoś dobrego jest dużo ważniejsze niż mówienie o dobrych rzeczach.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich