Irena Lasota: Kobiety i mężczyźni

A zatem po 16 latach wszystko w Niemczech się zmienia. Odchodzi partia chrześcijańskich demokratów, z którymi, wbrew nazwie, polscy chrześcijanie nie znajdowali ostatnio wspólnego języka, by bronić tak zagrożonych przez obcych wartości i tradycji europejskich. Ciekawe, jaki będzie stosunek do Republiki Federalnej po dojściu do władzy socjalistów, wolnościowych demokratów i Zielonych.

Publikacja: 10.12.2021 16:00

Angela Merkel

Angela Merkel

Foto: AFP

Wygląda na to, że nowy rząd chce wyciągnąć rękę do Polski i tak, jak ambasador Arndt Freytag von Loringhoven, nie zwracać nadmiernej uwagi na obraźliwe ruchy z polskiej strony. Dżentelmeni, a zwłaszcza ci wywodzący się ze starych rodów arystokratycznych, również krzyżackich, umieją zachować sztywną górną wargę nawet na widok plakatów przypominających te z pierwszych miesięcy stanu wojennego. Oburzano się wtedy – 40 lat temu – na plakat „Targowica – Z pnia narodowej zdrady" autorstwa Witolda Mysyrowicza, który miał jednak dużo czystszą kreskę od Wojciecha Korkucia, autora wywieszanych od lat plakatów antyniemieckich. I jeden, i drugi byli pod opieką swojego Ministerstwa Kultury, choć na plakatach Mysyrowicza nie było żadnego logo, nawet PRON.

Najważniejszą zmianą będzie teraz to, że już nie będzie na scenie politycznej Angeli Merkel, przywódcy europejskiego najwyższej klasy. Można ją było lubić lub nie, raz się z nią zgadzać, a raz nie – ale trudno wskazać kogoś, kto tak długo, systematycznie i spokojnie wpływałby na politykę XXI w. Godne podziwu jest to, że dochodząc do 65. roku życia, Merkel sama zdecydowała, że wycofuje się z polityki, i można będzie długo się zastanawiać, co by było, gdyby wolała zostać na co najmniej jeszcze jedną kadencję.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Wirtualne łapówkarstwo

Ciekawe jest, że media światowe okazują zachwyt, iż w nowym koalicyjnym rządzie Niemiec połowa ministrów to kobiety. Nareszcie spełni się oczekiwana od zawsze sprawiedliwość społeczna. Nic to, że przedtem kanclerzem była kobieta. Można by użyć starego argumentu, że przecież Merkel nie została wybrana dlatego (czy tylko dlatego), że była kobietą, ale dlatego, że była dobra, więc to się nie liczy. Pamiętam pewną antykomunistyczną konferencję z lat 80., gdy kolejni mówcy pokazywali ohydy Związku Sowieckiego i jedna ze zamerykanizowanych pań skarżyła się, że to taka niesprawiedliwość, iż w Politbiurze nie ma kobiet. „Dzięki Bogu, że nas tam nie ma" – pokrzykiwały inne.

Ciekawe jest, że media światowe okazują zachwyt, iż w nowym koalicyjnym rządzie Niemiec połowa ministrów to kobiety. Nareszcie spełni się oczekiwana od zawsze sprawiedliwość społeczna.

Pani Merkel jest jak najbardziej kobietą, tak jak Margaret Thatcher, ale feministki by wolały, żeby kobiety, które mają je reprezentować, były feministkami, lewicowymi, otwarcie proaborcyjnymi, a skrycie nawet prokastracyjnymi. Takie schematyzowanie nie dotyczy tylko kobiet – z jakiegoś powodu uważa się, że Żyd w naszych czasach (bo nie w XIX w.) musi być z definicji lewicowy i postępowy. To samo dotknęło też gejów, którym przypisuje się wprost zdradę, jeśli choć trochę spojrzą na prawo. Tak jakby zakładano, że każdy Żyd rodzi się z zakodowanym „Manifestem komunistycznym" w głowie, a homoseksualista – z manifestem LGBTetc.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Przemyślenia na wieczór wyborczy

Feministki mają ostatnio wiele kłopotów właśnie przez pomysły LGBTetc., gdzie reguły gry są bardzo niejasne. Każdy może być kobietą czy mężczyzną, w zależności od nastroju, można mieć żeńskie imię i męskie cechy płciowe, hormony i operacje zmiany płci mają być subsydiowane przez państwo. Dochodzi więc do konfliktów w sporcie, gdzie muskularny mężczyzna mierzy się z dziewczyną, co opisywałam już kilka lat temu, gdy Fallon Fox, były marynarz i kierowca ciężarówki, po operacjach transseksualnych rozbił (rozbiła) czaszkę i omal nie zabił(a) swojej przeciwniczki w zawodach MMA. Teraz mamy jeszcze cięższy problem. Najpopularniejszym i najbardziej szanowanym od pół wieku programem „gry na inteligencję" są w Stanach telewizyjne „Jeopardy". Wszyscy entuzjaści, a są ich miliony, znają nazwiska pierwszej dziesiątki mistrzów, którzy też co jakiś czas występują wspólnie w mistrzostwach mistrzów. Sami mężczyźni. I nagle sensacja: piątą w całej historii „Jeopardy" jest kobieta, Amy Schneider, i w dodatku idzie ciągle do przodu. Ale Amy jest też pierwszą w historii tej gry osobą transgender, co w jej przypadku oznacza, że jest transwestytą, mężczyzną, który uważa się za kobietę i nosi się jak kobieta, ale fizycznie jest ciągle mężczyzną.

A myśmy już myślały, że jesteśmy równie inteligentne jak mężczyźni.

Wygląda na to, że nowy rząd chce wyciągnąć rękę do Polski i tak, jak ambasador Arndt Freytag von Loringhoven, nie zwracać nadmiernej uwagi na obraźliwe ruchy z polskiej strony. Dżentelmeni, a zwłaszcza ci wywodzący się ze starych rodów arystokratycznych, również krzyżackich, umieją zachować sztywną górną wargę nawet na widok plakatów przypominających te z pierwszych miesięcy stanu wojennego. Oburzano się wtedy – 40 lat temu – na plakat „Targowica – Z pnia narodowej zdrady" autorstwa Witolda Mysyrowicza, który miał jednak dużo czystszą kreskę od Wojciecha Korkucia, autora wywieszanych od lat plakatów antyniemieckich. I jeden, i drugi byli pod opieką swojego Ministerstwa Kultury, choć na plakatach Mysyrowicza nie było żadnego logo, nawet PRON.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS