Pytanie, nad którym chcemy i powinniśmy się tu pochylić, nie jest tożsame z tym zadanym przez Augustyna, unde malum? Skąd pochodzi zło? Nie wiemy zbyt dobrze, skąd zło się bierze. Pytanie brzmi raczej: a co ze złem? Co metafizyka ma do powiedzenia na jego temat? Przede wszystkim należy podkreślić, że chodzi tu o wielkie graniczne pytanie całej metafizyki. Nie ma potrzeby udowadniać istnienia zła, w wystarczającym stopniu świadczy o nim okrucieństwo świata, a przede wszystkim ludzi, tak często zachowujących się w sposób nieludzki. Stanowi to najlepszy argument przeciwko metafizyce i bez wątpienia w dużej mierze tłumaczy niechęć, z którą się dziś ona spotyka.
Owa niełaska, spuścizna metafizyki nominalistycznej czasów nowoczesnych, nie przeszkadza jednak potrzebie metafizycznej, o której Kant mawiał, że stanowi część natury ludzkiej, nieustannie się potwierdzać i być potwierdzaną. Jest tak nie tylko dlatego, że w owej potrzebie zawiera się zamysł i racja bytu całej filozofii, ale także dlatego, że krytyka kierowana jest przeciwko metafizyce najczęściej właśnie w jej imię: zarzuca się jej, że nie będąc w stanie wypełnić swoich obietnic, nie potrafiąc rozwiązać problemu zła, jest dyscypliną niemożliwą do realizacji. Wedle tego myślenia zło ma być nie do pogodzenia z ideą wszechświata rozumianego a priori jako zgodny z porządkiem dobra. Owa krytyka odwołuje się do dwóch pierwszych filarów myśli metafizycznej, to jest idei mówiącej, że świat ma pewien sens i że jest rządzony przez jakieś dobro.
Mamy tu rzeczywiście do czynienia z jednym z najbardziej niebezpiecznych wyzwań stojących przed metafizyką. Zło jest jedyną poważną antymetafizyką, zwłaszcza jeśli głoszą ją prawdziwe ofiary zła, czyli paradoksalnie ci, którzy głosu nie mają, którzy zostali go pozbawieni i których cierpienia nigdy nie zostały usłyszane.
Czytaj więcej
W ostatniej dekadzie istnienia PRL kraj opuściło na stałe ponad milion Polek i Polaków. Wśród nich byli uchodźcy polityczni i ci wyjeżdżający za chlebem. Polska straciła ich talenty, wiedzę, odwagę i przedsiębiorczość. W ogromnej większości – bezpowrotnie.
Wyzwanie
Czy metafizyka może jakkolwiek wyjaśnić okropność zła, cierpienia, bezsensu? Samo pytanie jest przewrotne, jeśli nie perwersyjne, ponieważ zrozumieć zło lub chcieć przyjąć perspektywę łagodzącą w jakiś sposób jego potworność, oznaczałoby pozbawić je radykalnego charakteru. Zło, z Kantem czy bez niego, jest radykalne w tym sensie, że nie można go odnieść do żadnego innego zjawiska, które pomogłoby je wyjaśnić. Zło nie jest jedynie „brakiem" dobra lub „skutkiem ubocznym" wspaniałej ludzkiej wolności. Zło w ten sposób relatywizowane przestaje być złem. Zrezygnujemy więc z jakiejkolwiek próby przedstawienia teodycei, która miałaby „usprawiedliwić" zło sub specie aeternitatis. Nie patrzymy z perspektywy wieczności, lecz przez pryzmat czasów, w których przerażająca rzeczywistość zła zdaje się zaprzeczać całej metafizyce.