Tomek, lat osiem, znalazł prosty sposób na rozwiązanie kryzysu migracyjnego. Gdyby jeszcze realia chciały współpracować... Nie bez powodu jednak w większości społeczeństw z doświadczeniem niekontrolowanej migracji poparcie dla niej radykalnie spada. Możliwości Ubera też są ograniczone, a zapraszanie do kraju homogenicznego osób, które zawsze będą tu obce – z obopólnego wyboru – to proszenie się o problemy znane z Zachodu.

Tomasz Lis interesuje się tematem uchodźców dwa dni (z wczorajszym), może zatem nie wiedzieć, że migranci z białoruskiej granicy legalną pracę będą mogli podjąć dopiero po sześciu miesiącach, i tylko do czasu odrzucenia ich wniosków, co spotka większość z nich, bo Polska niechętnie przyznaje ochronę nawet uciekającym przed prześladowaniami. Dla gości Łukaszenki, których ten używa jako żywej tarczy dla finansowych i politycznych zysków, będzie jeszcze surowsza.

W 2020 r. Polska przyznała ochronę 400 osobom – co siódmemu wnioskującemu. Takie są realne „moce przerobowe" państwa, które nie ma nic do zaoferowania nawet nielicznym, których przyjmuje. Ośrodki dla cudzoziemców są położone daleko od miejscowości, bez publicznego transportu, integracja z lokalną społecznością jest więc niemożliwa, nawet gdyby znaleźli się chętni. Uchodźcy żyją więc w przeludnionych gettach, gdzie na jednego pracownika socjalnego przypada nawet 150 przybyszów, o programie integracyjnym można więc zapomnieć. Nie ma szkoleń zawodowych, dobrej nauki języka i współpracy z pracodawcami. W efekcie uchodźcy mają niewielkie szanse na podjęcie legalnej pracy, a czasami jej nie chcą, bo stracą prawo do i tak symbolicznych zasiłków. I tak powstaje cała grupa społeczna bez pieniędzy dzisiaj i bez prawa do emerytury jutro.

Po otrzymaniu ochrony międzynarodowej – a czekać na nią można i kilka lat, kiedy człowiek pozostaje w zawieszeniu, bez możliwości legalnej pracy, bez motywacji do zakorzeniania się – uchodźcy muszą iść na swoje, co najczęściej oznacza zapyziałą norę. Warszawa w tym roku ma do oddania cudzoziemcom w specjalnym konkursie całe dziesięć mieszkań. Wyobcowani, biedni, skazani na zasiłki, bez kapitału kulturowego i społecznego i bez społecznej sympatii. Tak się właśnie tworzy grupę trwale wykluczonych, a w niedalekiej perspektywie – nieuchronne konflikty społeczne. I o tym też trzeba rozmawiać.