Najnowsze badania pokazują, że w przypadku uczniów szkoły podstawowej prace domowe nie mają większego sensu. One przynoszą pożytek w zasadzie tylko uczniom szkół średnich. Dlatego od dawna podchodzę do prac domowych bardzo ostrożnie i rzadko je zadaję.
Zależy mi też na tym, żeby praca domowa była zadawana z sensem, by czemuś służyła. Jestem przeciwniczką tego, by wszyscy uczniowie wykonywali w domu te same zadania. Nie ma to sensu, bo przecież w przypadku znajomości języka uczniowie są na różnym poziomie zaawansowania. Przygotowanie różnych prac domowych może i wymaga od nauczyciela większego zaangażowania, ale też nie jest tak pracochłonne, by z tego rezygnować.
Staram się także cały czas pamiętać o tym, że dla moich uczniów to ja jestem głównym źródłem wiedzy i nowych informacji. Nie mogę oczekiwać, że pomogą im w tym rodzice, bo nie każdy rodzic ma takie kompetencje. Nie wymagam także, by wiedzę uzupełniali na kursach językowych, bo to oznacza zaangażowanie finansowe. Nie każdego na to stać.
Zamiast prac domowych proponuję uczniom udział w różnego rodzaju projektach. Można się zastanawiać, czy szkoła ma za zadanie nauczenie regułek i wzorów, czy umiejętności przydatnych w przyszłości. Mam tu na myśli takie umiejętności, jak współpraca czy praca metodą projektową.
Jakie to projekty? Na przykład projekt fotograficzny, podczas którego odtwarzaliśmy sceny z obrazów sławnych malarzy. W ten sposób uczniowie uczyli się słówek związanych z malarstwem.