Epidemia pluskiew

Ze „spisku kelnerów" wnioski wyciągnąć powinni nie tylko naiwni bohaterowie nagrań i nieudolne służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, ale także my wszyscy. Do podsłuchu można wykorzystać zwykły smartfon. Rynek roi się od gadżetów.

Aktualizacja: 09.08.2015 18:11 Publikacja: 07.08.2015 01:02

Foto: Materiały Producenta

Aby podsłuchać parlamentarzystę, szefa banku centralnego czy ministra spraw zagranicznych, tak jak to miało miejsce w restauracji Sowa & Przyjaciele, nie trzeba wcale agenta wywiadu obcego państwa ani funkcjonariusza rodzimych służb specjalnych. Opowiastki o tym, jak trudne i ryzykowne jest podsłuchiwanie polityków – jeśli oczywiście nie są pod kompetentną ochroną służb – można włożyć między bajki.

Dziś wiemy, że warunki, w jakich odbywały się rozmowy polityków w warszawskich restauracjach, pozwoliły na nagrywanie przez średnio obeznanych z techniką amatorów.

– Trzeba pamiętać o tym, że nawet najprostsze urządzenie w rękach specjalisty może być skutecznym narzędziem inwigilacji – tłumaczy „Plusowi Minusowi" Czesław Wiencis z firmy Euro-Soft, biegły sądowy w dziedzinie wykrywania podsłuchów. – Liczy się pomysłowość, sprzęt jest sprawą drugorzędną. To kwestia psychologii. Wiedza z zakresu elektroniki nie musi być na bardzo wysokim poziomie.

Na gorącym uczynku

Dziś wiemy, że rozmowy polityków w restauracji nagrywane były za pomocą rejestratora ukrytego w pilocie, za pomocą którego goście restauracji wzywali kelnerów. To, czy nagrywanie było prowadzone z inspiracji służb specjalnych, czy też nie, jest sprawą do wyjaśnienia przez prokuraturę.

Faktem jest, że dziś do dyspozycji amatorów są urządzenia, popularnie zwane pluskwami, które jeszcze niedawno kojarzyły się z wyposażeniem tajnych agentów. Dostępne są w powszechnej sprzedaży w sklepach i w internecie. A można je kupić już za niewielkie pieniądze – rzędu kilkudziesięciu złotych.

Mało tego – do podsłuchu można wykorzystać zwykły smartfon z systemem operacyjnym Android! Służy do tego darmowa aplikacja do głośnego prowadzenia rozmów w samochodzie. Wystarczy odpowiednio skonfigurować telefon i można podsłuchiwać rozmowę w otoczeniu urządzenia.

– Nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa rozmówcom, którzy konwersują w restauracji. Takie rozmowy można prowadzić w miejscach, które można chronić przed podsłuchiwaniem, na przykład w zabezpieczanych gabinetach – przekonuje Wiencis. – A to, co dzisiaj nazywamy aferą podsłuchową, świadczy o bardzo niskiej świadomości dotyczącej inwigilacji. W USA czy Kanadzie, co wiem z własnego doświadczenia, żadna firma ubezpieczeniowa nie przedłuży polisy przedsiębiorstwu, które nie przedłoży wyniku audytu ds. bezpieczeństwa. U nas nie ma jeszcze takiego zwyczaju. Trzymam kciuki za zmiany w tym zakresie. Cała branża, jak mi się zdaje, odczuwa już pewną nerwowość.

Ściany mają uszy

Jeśli nagrania chce dokonać osoba, która bierze udział w rozmowie, ma do dyspozycji całą gamę różnych urządzeń, łatwych do ukrycia pod krawatem, w bieliźnie, a nawet w dziecięcych zabawkach. W sklepach ze specjalistyczną elektroniką można znaleźć rejestratory dźwięku ukryte w zegarkach, długopisach, kubkach, pilotach do garażu czy samochodu. Wszystkie pozwalają zarejestrować rozmowę, którą będzie można odsłuchać później. Dysponent takiego urządzenia naraża się jedynie na złapanie na gorącym uczynku. Wykrycie podsłuchu jest dość trudne, ponieważ nie emituje ono żadnych fal, toteż prosty skaner promieniowania elektromagnetycznego jest w tym przypadku bezużyteczny. Oczywiście im droższe urządzenie, tym droższy sprzęt potrzebny jest do jego wykrycia. Rejestratory można wykryć jedynie za pomocą tzw. wykrywaczy złączy nieliniowych. A takim sprzętem posługują się specjaliści w wykrywaniu podsłuchów. Urządzenia tego typu kosztują od kilkudziesięciu tysięcy złotych, a górnej granicy ceny praktycznie nie ma.

O ile wykrycie sprytnie ukrytego rejestratora nastręcza trudności nawet specjalistom, o tyle odczytanie zawartości to żaden problem. Niepotrzebny będzie do tego żaden specjalistyczny sprzęt – wystarczy najzwyklejszy komputer z odpowiednim oprogramowaniem. Rejestrator może działać przez stosunkowo długi czas, a długość działania uzależniona jest od zastosowanej baterii. Do nagrywania rozmów bezpośrednich może służyć dyktafon ukryty w pendrivie. Takie urządzenie (które po podłączeniu do komputera działa jak zwykła pamięć przenośna) można nabyć np. w sklepie internetowym AlfaTronik. Rejestrator MVR-120 kosztuje 350 zł. Urządzenie potrafi rejestrować rozmowę z odległości 5–8 m przez 18 godzin. Ma funkcję aktywacji głosem. Może pracować przez 25 godzin. Inny przykład: rejestrator EDIK T20 do dostania w sklepie internetowym Euro-Soft za ok. 260 zł. Może bez przerwy pracować przez 20 godzin. Czułość mikrofonu podobna.

Urządzenie tej samej kategorii, ale przeznaczone raczej do ukrycia we wnętrzu sprzętu powszechnego użytku, to rejestrator dźwięku KS-140. W sklepie Euro-Soft cena tego urządzenia wynosi 280 zł. Akumulator litowo-polimerowy umożliwia prowadzenie nagrania ciągłego przez 140 godzin. Ładowanie dyktafonu odbywa się przez złącze USB w komputerze. KS-140 ma mikrofon na kablu długości ok. 10 cm. Ułatwia to swobodne ukrycie rejestratora.

Ale odtwarzanie zarejestrowanych nagrań nastręcza nieco trudności. Polegają one na samej obróbce nagrania. Trudno przesłuchać 140 godzin. Z pomocą przychodzi program komputerowy do obróbki nagrań audio. Tę rolę znakomicie może spełniać ogólnie dostępny program Audacity. Umożliwia szybkie przewijanie nagrania w miejscach, gdzie nie ma żadnych dźwięków. Nagranie po edycji może być przesłuchiwane za pomocą zwykłych programów do odtwarzania dźwięku.

Dyktafony ukryte w długopisach także wykorzystują pamięć masową z łączem USB. Za 320 zł można stać się właścicielem urządzenia, które jest w stanie nagrywać rozmowy z odległości 5 metrów bez przerwy przez dziewięć godzin. Nagrania mogą być odtwarzane na komputerze.

Hitem sprzedaży sklepów ze sprzętem do podsłuchiwania są przedłużacze elektryczne z wmontowanymi rejestratorami dźwięku. W celu sporządzenia edycji nagrania i utrwalenia go na dysku komputera wymagają wymontowania rejestratora i połączenia go z komputerem za pomocą złącza USB. Zaletą tego typu urządzenia jest stałe zasilanie, toteż może ono działać przez czas nieograniczony. Na rynku można znaleźć też ukryte w listwach zasilających rejestratory z funkcją transmisji danych drogą radiową.

Listwa Lestar PRO-405 VOX, którą sklep detektywistyczny SpyCenter z Łodzi oferuje na swojej stronie internetowej za 590 zł, zapisuje każdą rozmowę w pomieszczeniu o powierzchni ok. 30 mkw. We wbudowanej pamięci 8 GB można zarejestrować ok. 150 godzin rozmowy. Akumulator umożliwia nagrywanie przez 400 godzin, a po podłączeniu listwy do zasilania rejestrator może pracować praktycznie bez ograniczeń. Rejestrator ukryty jest w listwie, a aktywowany jest głosem.

– To są proste urządzenia, ale w rękach ludzi z odpowiednimi umiejętnościami, doświadczeniem, odpornością psychiczną – słowem ze znajomością: sztuki operacyjnej – mogą stanowić skuteczne narzędzia inwigilacji – przekonuje Czesław Wiencis.

W przystępnej cenie są też bardziej wyrafinowane urządzenia służące do podsłuchiwania, np. rejestrator dźwięku z kamerą ukryty w atrapie czujki dymu. Akumulator pozwala nagrywać obraz i dźwięk nieprzerwanie przez osiem godzin, a sam dźwięk przez 20 godzin. Urządzenie ma czujnik ruchu i pozwala na jednoczesne nagrywanie dźwięku i wykonywanie zdjęć wysokiej rozdzielczości. Rejestrator wyposażony jest w funkcję znakowania daty i czasu zarejestrowanych nagrań. Cena w sklepie internetowym SpyCenter – 280 zł.

Obiektyw w guziku

Skoro o rejestracji obrazu mowa, warto dodać, że ukryte zamaskowane kamery to odrębna kategoria sprzętu. I w tym zakresie oferta jest bogata, ograniczona jedynie fantazją konstruktorów. Są minikamery ukryte w guzikach, breloczkach, zapalniczkach, w kluczykach samochodowych, zegarkach, budzikach, długopisach, lampach itd. Dźwięk i obraz może być jedynie rejestrowany lub transmitowany przez sieć WiFi. Ceny rozpoczynają się od stu kilkudziesięciu złotych.

Jeszcze do niedawna najprostsze urządzenia, które służyły do podsłuchiwania w czasie rzeczywistym, działały w ogólnodostępnym paśmie radiowym 88–108 MHz. Były to właściwie zabawki, ale działały i można było za ich pomocą podsłuchać kogoś na niewielką odległość. Podsłuchiwaną rozmowę można było usłyszeć przypadkiem w zwykłym odbiorniku radiowym.

Dziś proste zestawy do podsłuchiwania są bardziej wyrafinowane. Nadajnik i odbiornik działają poza pasmem 88–108 MHz. Przykładem takiego urządzenia może być nadajnik 5M(K)R6 z odbiornikiem radiowym oferowany przez SpyCenter za 250 zł. Czułość mikrofonu sięga 10 m. Długość pracy nadajnika – w zależności od zastosowanej baterii – od 22 godzin do 20 dni. Zasięg od 200 do 400 m. Sprzęt tego typu, także wyższej klasy, ciągle znajduje zastosowanie, mimo możliwości łatwego wykrycia.

Profesjonalny – z nazwy – zestaw podsłuchowy MH-400 oferowany przez sklep Euro-Soft kosztuje 800 zł. Podczas odsłuchiwania rozmowy można prowadzić nagrywanie na dowolny dyktafon. Nadajnik podsłuchowy może być zasilany baterią 9 V – wtedy będzie pracował przez dziewięć dni. Ukryty w gniazdku może być zasilany z sieci elektrycznej. W tym przypadku czas pracy nadajnika będzie nieograniczony. W otwartym terenie zasięg nadajnika będzie wynosił 1000 m. Warto zauważyć, że wpływ na zasięg urządzeń ma także przestrzeń, w jakiej odbywa się transmisja. Zbrojone stropy ograniczają przenikanie fal radiowych, dlatego podawany przez producentów zasięg teoretyczny może znacznie się różnić od rzeczywistego w konkretnych warunkach. Kiedy sygnał jest za słaby, doświadczeni amatorzy podsłuchów stosują tzw. repeater – urządzenie, które odbiera słaby sygnał nadajnika i przekazuje go dalej. Profesjonaliści stosują bardzo czułe, ale i bardzo drogie odbiorniki, który są w stanie odebrać bardzo słabe sygnały.

Podsłuchy tego typu instalowane przez amatorów mogą być także wykrywane przez amatorów – wystarczy odpowiedni detektor. Najprostszy, jaki można dostać, kosztuje nieco ponad 200 zł, droższe są nawet po kilka tysięcy złotych. Na przykład wykrywacz kamer i podsłuchów CC308 oferowany przez firmę SpyCenter kosztuje 295 zł. Wykrywa sygnały radiowe: analogowe, cyfrowe, FM, WFM, GSM. Lokalizuje kamery włączone bądź wyłączone. Umożliwia to okular ze specjalnym filtrem, dzięki któremu możliwe jest zlokalizowanie obiektywów.

Dookoła świata z komórką

Popularnym źródłem zdobywania informacji przez amatorów inwigilacji stały się urządzenia nagrywające wykorzystujące sieć telefonii komórkowej. Urządzenie podsłuchowe z mikrofonem z kartą SIM to właściwie minitelefony, za pomocą których można podsłuchiwać bliźnich na odległość. Są to urządzenia niewielkie – wielkości połowy pudełka od zapałek lub mniejsze, przeznaczone do ukrycia. Taki sprzęt można ukrywać w przedłużaczach sieciowych, gniazdkach i wtedy działają przez czas nieograniczony. Można też je umieścić w innych miejscach, gdzie muszą korzystać z własnego zasilania.

Podsłuchy GSM mogą być uruchamiane za pomocą telefonu komórkowego. Mogą też się same aktywować, kiedy wykryją rozmowę, i zadzwonić na telefon szpiegującego. Wtedy cała rozmowa może być monitorowana w dowolnym punkcie na świecie – wszędzie tam, gdzie dociera sygnał telefonii GSM. Koszt najprostszego takiego urządzenia wynosi mniej więcej tyle, ile cena taniego smartfona bez umowy, czyli 200–300 złotych.

Podsłuch GSM-100S oferowany przez firmę Euro-Soft ma dwa mikrofony – jeden służy do aktywacji urządzenia, drugi pełni funkcję mikrofonu zasadniczego, który rejestruje rozmowę w zasięgu 3–5 m. Czas czuwania urządzenia wynosi 13 dni, czas nadawania 20 godzin.

Bardziej profesjonalne urządzenie kosztuje jednak znacznie więcej. Za podsłuch Micro GSM 4000 firmy AlfaTronik w sklepie internetowym trzeba zapłacić 3400 zł. Mikrofon jest w stanie zarejestrować nawet szept z odległości 10 m. Urządzenie wyposażone jest w tryb automatycznego wzmacniania i oczyszczania dźwięku. Czas nadawania z zastosowaniem standardowego akumulatora Li-Ion – osiem godzin, czas czuwania – sześć dni.

Podsłuchy GSM zyskują coraz większą popularność, bo są stosunkowo trudne do wykrycia. To praca dla profesjonalistów. Aby wyłączyć takie urządzenie, trzeba je odciąć od operatora – zagłuszyć sygnał GSM, a następnie za pomocą bardzo czułego detektora złączy nieliniowych wykryć sygnał. Takimi urządzeniami, choćby z racji ich wysokiej ceny, dysponują specjaliści, którzy oferują usługę wykrywania podsłuchów.

Można też nagrywać rozmowy z zastosowaniem bardziej wyrafinowanych technik. Na przykład kierunkowym mikrofonem, który wykorzystuje szczątkową falę akustyczną. Do arsenału podobnych środków należą także mikrofony laserowe. Służą one do podsłuchiwania rozmów w pomieszczeniach z zamkniętymi szybami lub samochodach.

Ale tu wkraczamy w domenę zawodowców. Takie urządzenia wymagają specjalistycznej wiedzy dostępnej tylko służbom specjalnym lub po prostu profesjonalnym szpiegom przemysłowym. Sprzęt, jakim się posługują, jest bardzo drogi – kosztuje kilkadziesiąt tysięcy dolarów – i niedostępny w popularnych sklepach w internecie.

Aby podsłuchać parlamentarzystę, szefa banku centralnego czy ministra spraw zagranicznych, tak jak to miało miejsce w restauracji Sowa & Przyjaciele, nie trzeba wcale agenta wywiadu obcego państwa ani funkcjonariusza rodzimych służb specjalnych. Opowiastki o tym, jak trudne i ryzykowne jest podsłuchiwanie polityków – jeśli oczywiście nie są pod kompetentną ochroną służb – można włożyć między bajki.

Dziś wiemy, że warunki, w jakich odbywały się rozmowy polityków w warszawskich restauracjach, pozwoliły na nagrywanie przez średnio obeznanych z techniką amatorów.

– Trzeba pamiętać o tym, że nawet najprostsze urządzenie w rękach specjalisty może być skutecznym narzędziem inwigilacji – tłumaczy „Plusowi Minusowi" Czesław Wiencis z firmy Euro-Soft, biegły sądowy w dziedzinie wykrywania podsłuchów. – Liczy się pomysłowość, sprzęt jest sprawą drugorzędną. To kwestia psychologii. Wiedza z zakresu elektroniki nie musi być na bardzo wysokim poziomie.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi