Tomasz Pietryga: Z Ziobrą to się nie uda

Jarosław Kaczyński musi najpierw uporządkować własne podwórko, by móc rozwiązać problem Izby Dyscyplinarnej i zablokowanych miliardów z Funduszu Odbudowy.

Aktualizacja: 14.02.2022 10:04 Publikacja: 13.02.2022 19:48

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nie jest zaskoczeniem, że PiS skierowało do Sejmu projekt ustawy o sędziowskich dyscyplinarkach. Politycy tej partii zapowiadali to od razu po tym, jak w sposób niesygnalizowany własną inicjatywę legislacyjną ogłosił prezydent Andrzej Duda. Zaskakuje jedynie to, że projekt odbiega od deklaracji złożonej wcześniej przez Jarosława Kaczyńskiego, że zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej zostanie wkomponowane w szerszą reformę sądownictwa, czyli nie będzie to uleganie presji ze strony unijnych komisarzy.

Teraz PiS nawet nie ukrywa, że chodzi wyłącznie o wyrok TSUE, pisząc o tym wprost w uzasadnieniu do projektu. Retoryka o nieuleganiu Brukseli przestaje mieć znaczenie. Kaczyński chce wyrwać się z wartej kilkadziesiąt miliardów euro pułapki, którą sam na siebie zastawił. Koszty wizerunkowe już nie grają roli.

Projekt nie likwiduje Izby Dyscyplinarnej, wyłącza ją jedynie z prowadzenia sędziowskich spraw. Zakazuje też karania sędziów za kierowanie pytań prejudycjalnych czy karania za treść wydawanych orzeczeń. Takie sprawy dyscyplinarne mają zostać umorzone, a zawieszeni sędziowie przywróceni do pracy. Natomiast ci, którzy zostali już prawomocnie ukarani, mogą złożyć do SN wniosek o uchylenie takiego orzeczenia. W ten sposób wszystkie warunki stawiane przez Brukselę, aby odblokować środki z Funduszu Odbudowy, zostają spełnione.

Czytaj więcej

PiS ma własny pomysł w sprawie izby dyscyplinarnej

Przy czym w porównaniu z projektem Andrzeja Dudy propozycja PiS jest mniej finezyjna. Projekt prezydencki oprócz wypełnienia wskazań Luksemburga i likwidacji Izby daje coś w zamian – proponuje zręby nowego systemu dyscyplinarnego w postaci nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, w której orzekaliby rotacyjnie wszyscy sędziowie SN. Jest to pomysł mający swoje wady, ale otwierający pole do merytorycznej dyskusji. Pomysł PiS sprawia za to wrażenie, jakby pisany był pośpiesznie, na kolanie.

Czy może być uchwalony? Obecnie szanse na to są niewielkie, ale wszystko zależy od dynamiki politycznej. Takie rozwiązania nie zostaną poparte ani przez opozycję, która „totalnie" (z wyjątkiem PSL) podchodzi do odwracania zmian PiS w sądach, ani też przez Zbigniewa Ziobrę. Solidarna Polska już kilka godzin po ogłoszeniu przez prezydenta inicjatywy określiła jego projekt jako zmierzający do pogłębienia chaosu w sądownictwie. Wymowa pomysłu PiS jest podobna, zatem należy spodziewać się podobnej reakcji. Co więcej, na początku przyszłego tygodnia Ziobro może zaprezentować swój autorski projekt, przewidujący szybką ścieżkę karania i usuwania z zawodu sędziów, którzy kwestionują polski ład konstytucyjny, powołując się na wyroki TSUE.

I w ten sposób coraz mniej zjednoczona prawica coraz bardziej mości się na beczce prochu. A reformowanie sądownictwa, które przez lata było politycznym spoiwem dla tej formacji, teraz może stać się przyczyną dekompozycji całego układu politycznego.

Scenariuszem tylko trochę mniej pesymistycznym dla rządzącej koalicji będzie skierowanie wszystkich projektów ustaw do komisji sejmowej, celem wypracowania jednolitego rozwiązania. Tyle tylko, że jak projekt PiS i prezydenta mają „myśl wspólną", to koncepcje Ziobry zmierzają zupełnie w odwrotnym kierunku. To oznacza, że pogodzić ich wszystkich się po prostu nie da. Konsekwencją będzie dalszy paraliż decyzyjny w sprawie działania Izby i dalsze naliczanie kar za niewykonywanie wyroku TSUE.

Na koniec nasuwają się pytania: czy same projekty ustaw wystarczą Brukseli, żeby odblokować miliardy z funduszy, czy będzie domagała się twardych rozstrzygnięć prawnych? Jeżeli to drugie, to na ile zdeterminowany jest Jarosław Kaczyński i czy dla odmrożenia tych środków będzie w stanie zmienić głównego koalicjanta?

Nie jest zaskoczeniem, że PiS skierowało do Sejmu projekt ustawy o sędziowskich dyscyplinarkach. Politycy tej partii zapowiadali to od razu po tym, jak w sposób niesygnalizowany własną inicjatywę legislacyjną ogłosił prezydent Andrzej Duda. Zaskakuje jedynie to, że projekt odbiega od deklaracji złożonej wcześniej przez Jarosława Kaczyńskiego, że zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej zostanie wkomponowane w szerszą reformę sądownictwa, czyli nie będzie to uleganie presji ze strony unijnych komisarzy.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?