Kredyt to zjawisko prawno-ekonomiczne, albo ekonomiczno-prawne. Na temat problemu kredytów denominowanych i indeksowanych do franka szwajcarskiego wypowiadają się zarówno ekonomiści, jak i prawnicy. Albo zarówno prawnicy, jak i ekonomiści. Prawo nie może abstrahować od ekonomii, tak jak ekonomia nie może obyć się bez prawa.
W tym kontekście warto przypomnieć o ruchu określanym jako ekonomiczna analiza prawa. Stanowi on próbę ekonomicznej racjonalizacji norm postępowania obowiązujących społeczeństwo, przede wszystkim norm prawnych, m.in. w oparciu o zasadę cheapest cost avoider. Ekonomiczna analiza prawa wyjaśnia więc na przykład, która strona w przypadku zawierania umowy kredytowej powinna przedstawić jakie informacje.
A więc klient ma obowiązek przedstawić bankowi informacje o swojej sytuacji finansowej, ale również rodzinnej czy mieszkaniowej. Bo to jest taniej, niż gdyby bank miał te informacje zbierać na własną rękę z informacji dostępnych w publicznych rejestrach, w sieci czy za pomocą różnego rodzaju wywiadowni czy detektywów.
Z kolei bank ma obowiązek przedstawić klientowi informacje o właściwościach oferowanej umowy, czy jak kto woli - oferowanego produktu. O tym, jakie skutki taka umowa może pociągnąć dla sytuacji finansowej, ale i rodzinnej czy mieszkaniowej klienta. Bo tak jest taniej, niż gdyby klient miał te informacje zbierać na własną rękę za pomocą prawników, brokerów, agentów, analityków itp.
Źródłem słowa „kredyt" jest zaufanie, tak jak źródłem słowa „kapitał" jest głowa. Kredyt w kapitalizmie to m.in. zaufanie do pomysłów przedstawianych przez profesjonalistów reszcie społeczeństwa. Zaufanie oparte na zaufaniu do rządów prawa: tam gdzie profesjonalista nadużyje zaufania, wkracza prawo i przywraca stan równowagi społecznej, tak żeby nadużycie zaufania się nie opłacało.