Dokumentalny serial TVP „Reset” ma podwójne oblicze. Jedno z nich, opowiedziana na bazie rzetelnej kwerendy historia polskiej polityki zagranicznej za rządów Donalda Tuska, wzbudza zaufanie i nawet rodzaj, podszytej goryczą, wdzięczności. Dobrze jest bowiem przypominać sobie pewne decyzje i wypowiedzi. Zwłaszcza jeśli zestarzały się tak paskudnie jak te podejmowane i wygłaszane przez Tuska, Sikorskiego et consortes. Dzięki pracy wykonanej przez Sławomira Cenckiewicza, współautora serialu, nie można zaprzeczyć, że polityka resetu w relacjach z Rosją była spektakularną klęską. I to na każdym poziomie.

Ale w tym miejscu produkcja TVP odwraca głowę o 180 stopni i ukazuje zupełnie inną twarz. Tę, do której trudno odczuwać jakąkolwiek sympatię. Szczególnie brutalnie ukazuje się ona w towarzyszących każdemu odcinkowi „dyskusjach” na antenie TVP Info, z udziałem przychylnych (eufemizm) obecnej władzy dziennikarzy. I nie chodzi tylko o propagandowy sos, który kapie z ekranu. Ale o fałszywą sugestię kontrastu, jaki miałby występować między posunięciami tamtej ekipy a tym, jak obecnie wygląda polska polityka zagraniczna. Owszem, zmieniły się wektory, „naturalni sojusznicy” i „odwieczni wrogowie”. Ale trzymając się metafory śp. Władysława Bartoszewskiego o Polsce traktującej samą siebie jak brzydką pannę na wydaniu, można rzec, iż z jednego patologicznego związku wpadła owa niewiasta w drugi.

Czytaj więcej

Podwójna rola Sławomira Cenckiewicza. Pracownik MSZ ujawnia materiały resortu

W jednym z ostatnich odcinków „Resetu” słusznie wyśmiane zostały uwagi polskich dyplomatów odnośnie do nieporuszania w rozmowach z Władimirem Putinem tematu paktu Ribbentrop-Mołotow czy mordu katyńskiego jako potencjalnie uruchamiających „historyczne klisze”. Ale czy tak daleko od tamtej jabłoni spadło jabłko PiS-owskiej polityki względem rzezi wołyńskiej? Czy nie uruchomił się tutaj ten sam brak szacunku do samego siebie, niedostatek poczucia zobowiązania względem własnej historii, czy PiS nie okazało tej samej słabości względem Ukrainy co Platforma Rosji? Proszę mnie źle nie zrozumieć – nie stawiam znaku równości między Kijowem a Moskwą, staram się tylko pokazać ciągłość, długie trwanie polskiej niepowagi i miękkości w relacjach z zagranicznymi partnerami. Raz jeszcze powtórzę to, co już kiedyś w tym miejscu pisałem – „Reset” jest głosem w bardzo poważnej sprawie. Poważniejszej i bardziej złożonej niż odpowiedzi, których próbuje udzielić.