Jan Maciejewski: Od kulturowej polityki do wojny o kulturę

Na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu godzin mogliśmy się dwa razy przekonać, że wojna kulturowa ani myśli wygasać. Przynajmniej do chwili, w której jedna z jej stron nie zostanie ostatecznie pokonana.

Publikacja: 28.06.2022 20:51

Jan Maciejewski: Od kulturowej polityki do wojny o kulturę

Foto: AFP

W piątek Sąd Najwyższy USA unieważnił wyrok Roe vs. Wade, co oznacza, że aborcja nie jest już dłużej uznawana w Stanach Zjednoczonych za prawo konstytucyjne. Tym samym decyzję w kwestii jej dopuszczalności amerykański SN przeniósł z poziomu federalnego na stanowy, czego zdaje się nie rozumieć wielu komentatorów w Polsce. Często błędnie utożsamiając skutki tego orzeczenia z tymi, jakie miała decyzja polskiego Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r.

W orzeczeniu z 24 czerwca czytamy natomiast: „Konstytucja nie przyznaje prawa do aborcji. (…) Uprawnienia do regulacji aborcji zostają zwrócone narodowi i jego wybranym przedstawicielom”. Ten wyrok sam więc z siebie niczego nie zakazuje, on tylko wprowadza z powrotem, po niemal pół wieku, temat zabijania dzieci nienarodzonych do agendy spraw, w których politycy muszą podjąć decyzję, opowiedzieć się po jednej ze stron. Sąd Najwyższy orzekł więc ni mniej, ni więcej niż to, że aborcja wraca do polityki.

Czytaj więcej

Co wydarzyło się w USA 24 czerwca

A więc do przestrzeni, w której obecne są już od dłuższego czasu inne kwestie światopoglądowe. Czego najlepszym dowodem była Parada Równości, która dzień po orzeczeniu amerykańskiego SN przeszła ulicami Warszawy. A w niej, obok przedstawicieli największych globalnych korporacji czy banków, szli również pracownicy kilku ambasad. Z amerykańską, której delegacji przewodniczył sam ambasador USA Mark Brzeziński na czele. I oczywiście można twierdzić, że wszyscy oni pojawili się tam z potrzeby serca, bezinteresownej chęci okazania wsparcia uciskanym mniejszościom. Ale można też dostrzec, że sprawy obyczajowe są dziś jednym z najważniejszych narzędzi uprawiania polityki (i biznesu – ale to już temat na zupełnie inną okazję).

Wojna kulturowa jest kontynuacją polityki, tyle że przy użyciu innych środków. I jak to z wojnami zazwyczaj bywa, będzie toczyć się tak długo, aż jedna z walczących stron nie narzuci drugiej warunków pokoju. A wszystkie postulaty „zawieszania sporów światopoglądowych” są tylko inaczej sformułowaną propozycją kapitulacji.

W piątek Sąd Najwyższy USA unieważnił wyrok Roe vs. Wade, co oznacza, że aborcja nie jest już dłużej uznawana w Stanach Zjednoczonych za prawo konstytucyjne. Tym samym decyzję w kwestii jej dopuszczalności amerykański SN przeniósł z poziomu federalnego na stanowy, czego zdaje się nie rozumieć wielu komentatorów w Polsce. Często błędnie utożsamiając skutki tego orzeczenia z tymi, jakie miała decyzja polskiego Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r.

Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom