Wszystkie uwagi krytyczne uznali za bezzasadne i wypływające ze złej woli. Jako wzór do naśladowania postawili rzetelną wg nich dyskusję nad ekspozycją stałą Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ).
Przypomnę fakty. Prace nad wystawą MIIWŚ poprzedziło opublikowanie „Zarysu koncepcji programowej", do którego mogli się odnieść wszyscy zainteresowani. Twórcy Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL do tej pory nie upublicznili założeń wystawy, uniemożliwiając tym samym dyskusję nad nimi. Część krytyków oskarżała autorów wystawy MIIWŚ o „reprezentowanie niemieckiej polityki historycznej", „zdradę", „prezentowanie niepolskiej wrażliwości" i odsyłali ich do Berlina lub Brukseli. Czy o taką „jakość dyskusji" chodzi?
W polemice pada wiele stwierdzeń, których nie mogę pozostawić bez komentarza. Nie jest prawdą, jakobym zarzucał autorom koncepcji Muzeum Żołnierzy Wyklętych makiawelizm. Nigdzie terminu tego nie użyłem. Chodzi zapewne o urywek tekstu, w którym piszę, iż twórcy Muzeum Żołnierzy Wyklętych posługują się „manichejskim schematem interpretacyjnym dziejów". Wyjaśniam, iż manicheizm nie ma nic wspólnego z makiawelizmem.
Nieprawdą jest również, jakobym „kwestionował tezę o okupacji sowieckiej". Mój artykuł w ogóle nie dotyczył tego problemu. Natomiast w innych swoich tekstach pisałem wprost o tym, że sowiecka obecność na ziemiach polskich od stycznia 1944 do czerwca 1945 r. powinna być traktowana jako okupacja. W narracji Muzeum II Wojny Światowej czy Muzeum POLIN nie są także pomijane ciemne strony podziemia. Na obu wystawach tematy te są obecne. Na przykład wystawa MIIWŚ opowiada m.in. o nieuprawnionych partyzanckich rekwizycjach, mordach Gwardii Ludowej na członkach NSZ i żołnierzach AK czy mordzie NSZ na członkach i zwolennikach GL. Na ekspozycji POLIN znajduje się opis akcji oddziału Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia" przeciwko parczewskim Żydom. Uważny widz na obu wystawach znajdzie przykłady niechlubnych zachowań obywateli polskich różnych narodowości (kolaboracja, mordy, pogromy). To właśnie otwarte mówienie o trudnej historii czyni ekspozycje wiarygodnymi.
Nie jest również prawdą, jakobym „wysnuł z konspektu wniosek, iż powstanie antykomunistyczne wymierzone było nie w okupanta sowieckiego, ale jedynie w polskich komunistów". Napisałem natomiast, że żadne wielkie polskie antykomunistyczne powstanie lat 1944–1963 nie miało miejsca. Zarzuciłem twórcom koncepcji, że starają się wykreować sprzeczny z faktami mit, i zarzut ten podtrzymuję.