Coraz bardziej niepokojące prognozy dotyczące wpływu pandemii na światową gospodarkę powodują erupcję radykalnych pomysłów, jak najskuteczniej walczyć z kryzysem. Po stronie radykałów stanął Grzegorz Hajdarowicz, który na łamach „Rzeczpospolitej" podzielił się swoją wizją antykryzysowego parasola („Koronawirus: nikt nie chce słyszeć prawdy?", 30 marca 2020 r.).
Autor krytykuje działania rządów polegające na zamykaniu albo ograniczaniu większości sfer funkcjonowania społeczeństwa. Proponuje model, zgodnie z którym jak najszybciej uruchamiana jest aktywność publiczna, otwiera się granice i komunikację ze światem. Osoby starsze i chore przewlekle zostają poddane kwarantannie domowej do czasu unormowania się sytuacji, reszta społeczeństwa pracuje i się uczy.
Dodatkowo opowiada się za wprowadzeniem programu gospodarczego zakładającego m.in. zawieszenie kodeksu pracy, czasowe wstrzymanie transferów socjalnych, skrócenie urlopów, wyrównanie wieku emerytalnego z uwzględnieniem służb mundurowych, zawieszenie poboru podatków dochodowych i składek ZUS.
Skutki uboczne
Niewątpliwie podjęcie takich działań pomogłoby gospodarce, mogłoby jednak wywołać niepożądane konsekwencje w innych dziedzinach, takich jak zdrowie i bezpieczeństwo publiczne. Problem z zaproponowaniem i wdrożeniem skutecznej strategii walki z kryzysem i wzięciem za nią odpowiedzialności polega przede wszystkim na tym, że nawet specjaliści nie są w stanie odpowiedzieć dzisiaj na najważniejsze pytania. Nie wiedzą, jak rozwinie się pandemia, jak długo będzie trwać, czy i kiedy zostaną wynalezione skuteczne środki lecznicze.