Premiera tej „Medei” Luigi Cherubiniego odbyła się w 2019 roku festiwalu w Salzburgu i była najgoręcej dyskutowanym jego wydarzeniem. Spektakl powstał w koprodukcji z Operą Narodową i w następnym roku miał zostać przeniesiony do Warszawy. Uniemożliwił to jednak totalny lockdown, który na długo ogarnął Europę i dopiero teraz „Medeę” pozna polska publiczność. Czy jednak w wersji oryginalnej? Cherubini, ulubiony kompozytor Napoleona Bonaparte, napisał ją u schyłku XVIII wieku, łącząc tragedię Eurypidesa z tradycją wierszowanych francuskich dramatów Corneille’a czy Racine’a oraz kunsztownymi operami francuskimi. Simon Stone zamienił ją w brutalną opowieść współczesną.
Simon Stone był świadkiem śmierci własnego ojca
Tak zawsze postępuje 39-letni obecnie Simon Stone. „Kiedy biorę się za konkretny utwór, rozglądam się wokół szukając, czy znajdę sposób, by pokazać w nim to, co dzieje się teraz” – powiedział reżyserując w poprzedniej dekadzie „Medeę” Eurypidesa w nowojorskim teatrze.
Czytaj więcej
W Operze w Nicei doszło do incydentów podczas koncertu noworocznego. Część widzów głośno protestowała, że będzie dyrygować Beatrice Venezi. Na teatralnych lożach pojawił się przed koncertem transparent: „Żadnych faszystów w Operze, żadnej opery dla faszystów”.
Śmierć jest wszechobecna w jego spektaklach. Kiedy miał 12 lat, zmarł nagle na atak serca jego ojciec. Simon był tego świadkiem, a traumatyczne przeżycie pozostało w nim, jak przyznaje, na wiele lat i jakby część tamtych emocji chce przekazywać widzom.
Należy obecnie do najważniejszych reżyserów, nie tylko teatralnych. Zaczynał od założenia własnego teatru w Australii, gdzie dorastał, mimo że urodził się w Bazylei. Kiedy ponad dziesięć lat temu przybył do Europy, szybko zwrócił na siebie uwagę. Dziś zapraszany jest przez najlepsze teatry dramatyczne Europy, bo nazwisko Stone’a przyciąga widzów.