Wysokie ceny wynajmu dotykają wszystkich, przekładają się one na trudną sytuację mieszkaniową wielu obywateli, zdaje się, że szczególnie tych mieszkających w dużych miastach - ceny tam wystrzeliły. Z tą trudną sytuacją muszą mierzyć się także studenci, mimo iż wydawałoby się, że rozwiązaniem dla nich może być skorzystanie z akademików.
W przypadku samej Warszawy i Uniwersytetu Warszawskiego studiujących może być ponad 30 tysięcy osób (w 2022 roku na UW studiowało około 36 tysięcy osób), natomiast miejsc w akademikach jest tylko 2 352. Z tego prostego rachunku wynika, że część studentów będzie musiała wybierać między dojazdami lub wynajmem nieruchomości (lub jej części) w stolicy. Okazuje się jednak, że żadne rozwiązanie nie jest idealne - dojazdy na pewno są czasochłonne, ale przede wszystkim uciążliwe, szczególnie dla studentów z odległych województw, wynajem jest jednak coraz droższy, a wielu osób po prostu na niego nie stać.
Czytaj więcej
Uczelnia będzie mogła podnosić opłaty w trakcie studiów. Dotyczy to tylko czesnego nowych studentów.
Według danych Otodom Analytics z lipca tego roku średnie cny najmu w Warszawie wzrosły o blisko 15 proc. w stosunku rok do roku, a średnia cena za metraż w przedziale od 0 do 40 m2 wynosi 2 886 zł, w przypadku większego mieszkania o powierzchni od 40 do 59 m2 jest to już 3 697 złotych. Ceny za wynajem samego pokoju oscylują między 700 a nawet 1 500 złotych. To bariera nie do przeskoczenia dla wielu młodych i zdolnych.
To właśnie ci młodzi ludzie podjęli inicjatywę protestu "Masowe spanie w BUW-ie", czyli nocowania studentów w uniwersyteckiej bibliotece od początku października jest czynna przez całą dobę. Protest został zaplanowany na noc z 11 na 12 października. Jest to wspólna akcja Warszawskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej oraz Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej.