Michał Płociński ze Strasburga
W kończącym właśnie kadencję Parlamencie Europejskim odbyły się obchody 20. rocznicy historycznego, największego rozszerzenia Unii. I wzbudziły nie tylko pozytywne emocje. Na sali obrad w Strasburgu zabrakło wielu polskich europosłów. Widocznie ważniejsze okazało się pilnowanie miejsc na listach układanych w Warszawie. Również obaj przemawiający polscy premierzy – bo negocjacje rozpoczął Jerzy Buzek, a zakończył Leszek Miller – wychodzili z obrad z mieszanymi uczuciami. Bo obaj przemawiali tu po raz ostatni.
Czytaj więcej
Rezygnacja Jerzego Buzka ze startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to rzecz niewyobrażalna. Nie tylko dlatego, że były premier był tu od początku. Ale też dlatego, że jak żaden inny polityk był do tej instytucji skrojony po prostu idealnie.
20 lat Polski w Unii Europejskiej: czas dojrzeć
Do rangi symbolu urasta fakt, że ci, którzy wprowadzili Polskę do Unii, kończą kariery polityczne tego samego dnia – żaden z nich nie znajdzie się na listach do PE. Podobnie jak np. najdłużej pełniący mandat w Brukseli, bardzo tu ceniony Bogusław Liberadzki. Trudno nie użyć wyświechtanego zwrotu: to koniec pewnej epoki. Ale tak właśnie jest – kończy się dla nas młodzieńczy okres w Unii. Czas dojrzeć.