Zbyteczna wojna o zakaz handlu w niedzielę

Dopóki prezydentem jest Andrzej Duda, i tak nie ma szans na zmianę przepisów, więc obecna koalicja traci czas. Ruszył za to ostry lobbing przeciwko projektowi.

Publikacja: 17.06.2024 04:30

Małe sklepy miały skorzystać na zakazie handlu w niedzielę. Ale tempo ich znikania z rynku wcale nie

Małe sklepy miały skorzystać na zakazie handlu w niedzielę. Ale tempo ich znikania z rynku wcale nie spadło

Foto: Damian Lemanski/Bloomberg

Sejm rozpoczął prace nad projektem zgłoszonym przez posłów Polski 2050: liberalizacją ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Zgodnie z nim miałaby wrócić możliwość handlu w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Za pracę w ten dzień pracownik otrzymywałby podwójne wynagrodzenie, pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny sześć dni przed albo sześć dni po dniu pracy w niedzielę. Przeciw pomysłowi są PiS i Lewica.

Propozycja nie ma szans choćby z tego powodu, że prezydent Andrzej Duda wielokrotnie opowiadał się przeciwko liberalizacji przepisów, które były jedną z flagowych propozycji PiS.

Konsumenci są wciąż mocno podzieleni w tej sprawie, choć nie da się ukryć, że się do tego rozwiązania – z konieczności – przyzwyczaili. Od wprowadzenia ograniczeń handlu w niedzielę w 2018 r. przeciwnicy tego rozwiązania zdecydowanie przeważali. Ale z lutowego badania UCE Research wynika, że takie rozwiązanie nie podobało się 46 proc. ankietowanych, a 44 proc. je popiera. Jeszcze we wrześniu 2023 r. w badaniu (także tej firmy) przeciw zakazowi handlu w niedzielę opowiedziało się 54 proc. osób.

– Z wielu badań właściwie przez dłuższy czas wychodziło, że zwolenników przywrócenia poprzedniego stanu jest sporo ponad 50 proc., a był moment, że było to nawet ponad 60 proc. – komentował wyniki Robert Biegaj, ekspert rynku handlowego z Grupy Offerista. – Tyle, że było to na samym początku, kiedy Polacy trochę nie potrafili znaleźć się w tej sytuacji i chcieli odwrócenia tego stanu. Natomiast im dłużej ta sytuacja trwa, tym poparcie się osłabia – dodaje.

Teraz przeciw pomysłowi liberalizacji wypowiada się wiele organizacji, mocno negatywne stanowisko ogłosiła Polska Izba Handlu. – Obecne przepisy dotyczące zakazu handlu w niedzielę są korzystne dla zdecydowanej większości małych i średnich przedsiębiorców działających w handlu, dla których największym zagrożeniem są duże sieci dyskontowe – twierdzi Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu. – W chwili wejścia ograniczeń handlu w niedzielę wydały one setki milionów złotych na kampanie marketingowe, które zachęciły konsumentów do przeniesienia zakupów na piątki i soboty. Istniejący katalog wyłączeń, z tym pozwalającym właścicielom małych sklepów stanąć za ladą w niedzielę, to sposób, aby mniejsi przedsiębiorcy mogli nawiązać walkę konkurencyjną z dużymi podmiotami – dodaje.

Ale wiele sklepów niesieciowych w niedzielę się nie otwiera: nie ma to dla nich sensu biznesowego. – Ruch niedzielny zagarnęła właściwie w całości Żabka, dla której obecny system jest korzystny. Z kolei Lidl czy Biedronka skutecznymi akcjami marketingowymi mają takie obroty w piątek i sobotę, że na niedzielach już im nie zależy – mówi nam jeden z analityków.

Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców przypomina, że przed wprowadzeniem ograniczeń zgłaszano wiele zastrzeżeń, jakoby rozwiązanie to miało przynieść straty społeczne i gospodarcze. – Żadna z tych przepowiedni się nie sprawdziła. Co prawda, liczba sklepów z roku na rok spada, nie wykazano jednak żadnego związku między tym negatywnym trendem a zakazem handlu w niedzielę – mówi Adam Abramowicz, rzecznik MŚP.

W zamyśle twórców zakaz miał wyhamować spadek liczby małych placówek. Jednak w projekcie ustawy liberalizującej przepisy czytamy, że w latach 2014–2023 liczba placówek handlowych w Polsce zmalała o 33,5 tys., tylko w 2023 r. zamknięto 3 tys. placówek. Rozkwitły natomiast wielkie sieci handlowe, zwłaszcza tzw. dyskontowe.

Rzecznik MŚP przypomina, że ograniczenia handlu w niedzielę od dawna obowiązują w większości krajów „starej” UE. Nie dodaje jednak, że wiele krajów przepisy stopniowo liberalizuje.

Zdaniem rzecznika klienci nie wrócą już do robienia zakupów w niedziele w takiej skali, jak przed wprowadzeniem ograniczeń. – Firmy handlowe po wprowadzeniu niedziel handlowych będą miały ten sam przychód, co przy sześciodniowym tygodniu pracy, natomiast zwiększą się ich koszty, spadnie rentowność, a co za tym idzie – także wpływy do budżetu. Bardzo wysoka konkurencja w handlu spowoduje, że sklepy wielkopowierzchniowe będą się otwierać, nawet jeśli to będzie nieopłacalne: po to, aby nie dawać konkurencji zwiększonych przychodów (nie mylić z dochodem) – mówi Abramowicz.

Sejm rozpoczął prace nad projektem zgłoszonym przez posłów Polski 2050: liberalizacją ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Zgodnie z nim miałaby wrócić możliwość handlu w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Za pracę w ten dzień pracownik otrzymywałby podwójne wynagrodzenie, pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny sześć dni przed albo sześć dni po dniu pracy w niedzielę. Przeciw pomysłowi są PiS i Lewica.

Propozycja nie ma szans choćby z tego powodu, że prezydent Andrzej Duda wielokrotnie opowiadał się przeciwko liberalizacji przepisów, które były jedną z flagowych propozycji PiS.

Pozostało 86% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Handel
Przez rosnące ceny zyskują programy lojalnościowe. Czym przyciągają sklepy?
Handel
Będą tysiące nowych sklepów. Żabka przedstawiła ambitne plany rozwojowe
Handel
Ekspresowy koniec sprzedaży mentolowych wkładów tytoniowych?
Handel
Koniec z alkotubkami. Producent wstrzymuje natychmiast ich produkcję