Sport nakręca w Polsce nielegalny proceder

11 proc. Polaków świadomie kupuje m.in. podrabiane buty i sprzęt piłkarski, zaś 12 proc. korzysta z pirackich transmisji wydarzeń sportowych – wynika z najnowszych badań EUIPO.

Aktualizacja: 12.06.2024 06:25 Publikacja: 12.06.2024 04:30

Sport nakręca w Polsce nielegalny proceder

Foto: Adobe Stock

Ruszają mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a zaraz olimpiada w Paryżu. A to woda na młyn dla przestępców. Niestety podróbki sprzętu sportowego oraz nielegalny streaming imprez, jak m.in. mecze bokserskie czy piłki nożnej lub siatkowej, to proceder, który w nad Wisłą ma się wyjątkowo dobrze. Najnowsze dane Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), do których „Rzeczpospolita" dotarła jako pierwsza, pokazują, że Polska jest w czołówce tej niechlubnej statystyki. Jak tłumaczy nam Nathan Wajsman, główny ekonomista EUIPO, jeśli chodzi o nielegalne kopie sprzętu sportowego, w Polsce straty legalnych firm z tej branży wynoszą przeszło 15 proc. obrotów. – A to powyżej unijnej średniej, która sięga 11 proc. – podkreśla ekspert.

Nieczysta gra. Piraci wygrywają

W tym roku Europa staje się stolicą sportu – świat przygotowuje się do oglądania goli podczas UEFA Euro 2024, finiszów podczas Tour de France i złotych medali podczas igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w Paryżu. Choć fani szykują się do śledzenia tych największych wydarzeń, to jednak prawdopodobnie miliony z nich będą robić to nielegalnie. Najnowsze analizy EUIPO na temat postrzegania, świadomości i zachowań obywateli UE jednoznacznie wskazują, iż 12 proc. z nich uzyskuje dostęp do treści z nielegalnych źródeł. Jeśli chodzi o młodzież w wieku 15–24 lata, ponad jedna czwarta (27 proc.) przyznaje się do oglądania sportu za pośrednictwem nielegalnych streamingów.

Czytaj więcej

Polskę zalewa fala podrabianych towarów. Mamy jeden z najgorszych wyników w UE

– Tego lata, gdy będziemy przeżywać emocje związane z rywalizacją sportową, ważna jest uczciwa gra: zarówno zawodników na boisku, jak i kibiców w domu. Prawa własności intelektualnej stojące za tymi wydarzeniami chronią i zapewniają im lepsze doznania, a także wspierają sportowców. Oglądając oficjalne transmisje i kupując licencjonowane produkty, dbamy o to, by nasze ulubione dyscypliny sportu nadal się rozwijały – komentuje João Negrão, dyrektor wykonawczy EUIPO.

Tyle że rzeczywistość niestety jest inna. W naszym kraju w ciągu ostatnich 12 miesięcy wydarzenia sportowe, korzystając z nielegalnych transmisji online, oglądało 12 proc. Polaków. Pod tym względem wypadamy gorzej niż Włosi (11 proc.), Czesi (10 proc.) czy Węgrzy (6 proc.), choć ów proceder jest zdecydowanie widoczniejszy też w innych częściach kontynentu: Bułgarii (21 proc.), Grecji (20 proc.) czy Hiszpanii (19 proc.).

Sport na celowniku przestępców

Nielegalny streaming przybiera na sile w grupie najmłodszych widzów (15–24 lata). Jak wynika z raportu EUIPO w niektórych krajach prawie połowa młodych ludzi odtwarza tego typu imprezy, łamiąc prawo. Nagorzej jest w Bułgarii (47 proc.), ale – co ciekawe – w Polsce wypadamy już zdecydowanie lepiej niż unijna średnia (ta wynosi 27 proc.). Nad Wisłą z takich nieoficjalnych transmisji korzysta mniej niż jedna czwarta młodych osób (23 proc.). Analitycy EUIPO nie chcą mówić, czy i na ile sytuacja ta jest lepsza lub gorsza niż przed laty. Powód? – Prowadziliśmy podobne badania pokrywające okres 2013–2017, ale teraz używamy polepszonej metodologii, stąd wyniki nie są porównywalne z poprzednimi – wyjaśnia nam Wajsman.

Niezależnie od tego problem jest istotny. Piracki streaming dotyczy wszystkich rodzajów treści, a EUIPO szacuje, że łącznie przynosi przestępcom 1 mld euro przychodów rocznie. Na tym procederze traci sport, bo transmisje na żywo mają kluczowe znaczenie dla finansowania sportowców i klubów. Emma Terho, przewodnicząca Komisji Sportowców Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, przekonuje, że piractwo wprost zagraża modelowi finansowania ruchu olimpijskiego. Jej zdaniem nielegalna działalność tego typu bije bowiem w wartość praw medialnych.

Jak tłumaczy nam Nathan Wajsman, ważne sportowe wydarzenia zwiększają skalę dostępu do nielegalnych transmisji. – Widzimy to od kilku lat. W latach 2021–2023 zauważyliśmy jednak spadki w okresie lipca i sierpnia, zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. Sądzimy, że ma to związek z faktem, iż właśnie latem ligi piłkarskie zazwyczaj mają przerwę – twierdzi nasz rozmówca. Zastrzega jednak, że w br. może być inaczej.

Latem odbywają się w Europie ważne imprezy sportowe. – Właśnie dlatego prowadzimy kampanię, aby uświadomić ludzi, szczególnie młodzież, o negatywnych skutkach tego procederu – zaznacza Wajsman.

Czytaj więcej

Kto najczęściej kupuje podróbki od influencerów? Nowe badanie obala stereotyp

Nie okradaj Igi Świątek

Ale jeszcze większe wyzwanie stanowi inny proceder – fałszowanie produktów sportowych. Chodzi głównie o sprzęt, jak np. buty piłkarskie, narty, gadżety sportowe, i wykorzystywanie zastrzeżonych znaków. EUIPO zaznacza, iż – poza prawami do transmisji najważniejszych wydarzeń sportowych – własność intelektualna to także np. kultowe kółka olimpijskie, oficjalne maskotki i pamiątki czy wreszcie nazwiska i podobizny sportowców. Wystarczy wspomnieć, że tzw. swoje IP zastrzegli choćby Lionel Messi, Kylian Mbappé czy Iga Świątek.

Niestety Polska pod względem strat generowanych przez handel podróbkami towarów sportowych plasuje się w ścisłej europejskiej czołówce. Straty z tego tytułu liczone są rocznie na poziomie niemal 30 mln euro, co sprawia, że plasuje nas to na niechlubnej dziewiątej pozycji w UE. Ale jeszcze gorzej wypadamy, biorąc pod uwagę procentowe straty legalnej branży. Ów współczynnik w Polsce przekracza 15 proc., co stawia nas w Top 5 najgorszych unijnych rynków. Gorzej jest tylko w Rumunii, na Litwie, Węgrzech i w Bułgarii.

A – jak przekonuje Nathan Wajsman – faktyczna skala nielegalnego procederu jest zdecydowanie wyższa. Wyjaśnia bowiem, iż kategoria „produkty sportowe” obejmuje tylko specjalistyczny sprzęt, nie uwzględniając produktów, których można używać zarówno do uprawiania sportu, jak i w życiu codziennym. Chodzi m.in. o tak często nielegalnie kopiowane koszulki piłkarskie czy tenisówki. – Te produkty są klasyfikowane przez urzędy statystyczne w kategorii „odzież i obuwie”, dlatego nie są wliczane przy obliczaniu strat w sektorze sprzętu sportowego – zaznacza główny ekonomista EUIPO.

Ruszają mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a zaraz olimpiada w Paryżu. A to woda na młyn dla przestępców. Niestety podróbki sprzętu sportowego oraz nielegalny streaming imprez, jak m.in. mecze bokserskie czy piłki nożnej lub siatkowej, to proceder, który w nad Wisłą ma się wyjątkowo dobrze. Najnowsze dane Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), do których „Rzeczpospolita" dotarła jako pierwsza, pokazują, że Polska jest w czołówce tej niechlubnej statystyki. Jak tłumaczy nam Nathan Wajsman, główny ekonomista EUIPO, jeśli chodzi o nielegalne kopie sprzętu sportowego, w Polsce straty legalnych firm z tej branży wynoszą przeszło 15 proc. obrotów. – A to powyżej unijnej średniej, która sięga 11 proc. – podkreśla ekspert.

Pozostało 87% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Handel
Przez rosnące ceny zyskują programy lojalnościowe. Czym przyciągają sklepy?
Handel
Będą tysiące nowych sklepów. Żabka przedstawiła ambitne plany rozwojowe
Handel
Ekspresowy koniec sprzedaży mentolowych wkładów tytoniowych?
Handel
Koniec z alkotubkami. Producent wstrzymuje natychmiast ich produkcję