W Polsce chyba jedynymi supermarketami, w których wózki jeździły jak marzenie, była sieć Piotr i Paweł. Tyle że zbankrutowała w 2021 roku. Zresztą nie z tego powodu. Po prostu skala ich działalności była zbyt mała.
Konsumenci najczęściej uważają, że wózki, którymi nie da się szybko przejechać przez sklep, to zamierzona polityka zarządzających sieciami. Ich zdaniem wózki spowalniające przemieszczanie się po sklepie zmuszają ich do dokładnego przyjrzenia się półkom i zrobienia większych zakupów. Zdaniem cytowanego przez CNN Alexa Poulsona, dyrektora ds. sprzedaży w R.W Rogers, która dostarcza wózki sklepowe do większości amerykańskich sieci, przyczyną są oszczędności supermarketów, które wymieniają tylko już naprawdę sprzęt nie nadający się do użytku. No i oczywiście niekoniecznie delikatne traktowanie ich przez klientów.
Czytaj więcej
Zakupy online w Biedronce przy pomocy Glovo można robić już od dłuższego czasu, ale wybór produktów jest mocno ograniczony. Teraz Biedronka już zdecydowanie wchodzi w e-zakupy: oferuje 4 tysiące produktów.
Najczęściej niesprawne bądź mało sprawne wózki są w sklepach z żywnością, rzadziej w drogeriach czy sklepach z odzieżą, gdzie rzadziej z nich się korzysta. Nie są stamtąd też wyprowadzane na zewnątrz, gdzie są narażone na złą pogodę i przejeżdżają większe odległości ze sklepu do samochodu na parkingu. — Ale winni są też producenci, którzy często nieprawidłowo montują kółka. Jeśli jedno z nich nie jest właściwie umocowane, podnosi się i w efekcie dwa kółka nie dotykają ziemi w tym samym czasie i wózek robi się niesterowalny — uważa Alex Poulson. Najlepiej byłoby więc, żeby taki sprzęt traktować delikatnie, używać ich jedynie wewnątrz sklepu. Wtedy taki wózek jest w stanie z powodzeniem przetrwać 5-6 lat. Z kolei w sklepie otwartym 24/7 wytrzyma nie dłużej niż 2-3 lata. I za rzadko są odsyłane.
Poulson chwali sieci europejskie, zwłaszcza Lidla i Aldi za to, że zdyscyplinowały konsumentów wprowadzając system uwalniania wózka po włożeniu żetonu bądź monety. Wtedy można ją wyjąć dopiero po odprowadzeniu wózka, najczęściej pod dach i podpięcia do pozostałych. — W ten sposób wózki są pozostawiane tam, gdzie ich miejsce, a nie w szczerym polu. Nie zasypuje ich śnieg, nie wywraca wiatr. Nie potrzeba też angażować pracowników, którzy zajmują się tylko odprowadzaniem wózków na miejsce — mówi Alex Poulson.