Lekki niepokój w kurortach. Inflacja skutecznie odstraszy turystów?

Ruszyły wakacje. W górach, nad morzem i nad jeziorami widać już turystów, ale wolne miejsca noclegowe ciągle są. Władze lokalne i turystyczne obawiają się, że inflacja, która trapi budżety domowe, ograniczy nasze plany wakacyjne.

Publikacja: 29.06.2023 03:00

Trudna sytuacja gospodarstw domowych związana z wysoką inflacją skraca pobyty wakacyjne, ich organiz

Trudna sytuacja gospodarstw domowych związana z wysoką inflacją skraca pobyty wakacyjne, ich organizatorzy liczą jednak, że plaże i szlaki mimo to się zapełnią

Foto: shutterstock

Z badania przygotowanego przez Europ Assistance wynika, że plany wakacyjne ma w tym roku 75 proc. z nas. Przeszło połowa przepytywanych zadeklarowała przy tym, że zwiększyła budżety urlopowe, a w sumie ponad 60 proc. z nich zapowiedziało, że chce wypoczywać tydzień lub dwa. W polskich kurortach liczą, że goście dopiszą.

W górach

– Od dawna początek sezonu mamy słaby. Ale jestem spokojny. Góry i Karpacz zawsze były modne, więc nie powinno być źle – mówi „Rzeczpospolitej” Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza.

Zwraca uwagę na zmianę nawyków pobytowych. – Kiedyś goście przyjeżdżali na dłużej, dziś przeważają pobyty kilkudniowe. Szalenie skrócił się też czas rezerwacji. Ludzie robią je niemal z dnia na dzień. Patrzą w okno i decydują, czy przyjadą – mówi Radosław Jęcek.

Zwraca uwagę na konkurencję ośrodków zagranicznych. – Słyszę dość często, że na przykład za niecałe 400 euro można spędzić sześć dni w hotelu all inclusve z przelotem w Turcji, z gwarancją pogody. To robi się bardzo atrakcyjne, bo choć od świąt i sylwestra ceny pobytów nie wzrosły, to jednak wcześniej poszły w górę – niepokoi się burmistrz Karpacza. – Mam nadzieję, że mimo wszystko wielu turystów wybierze naszą ofertę – dodaje.

– Każdy potrzebuje oddechu od pracy. U nas można spędzić urlop aktywnie, mamy świetne szlaki piesze i rowerowe – mówi Sabina Bugaj, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Kultury Promocji i Informacji w Szczyrku. – Dzwoni dużo turystów. Pytają o domki, pensjonaty, apartamenty. Sporo jest także w tym roku zapytań o hotele, zwłaszcza od rodzin z dziećmi, które chcą mieć dla nich basen, animację. Tak że spodziewamy się dobrego sezonu – dodaje.

Czytaj więcej

Przez wysoką inflację inaczej kupujemy

Jej zdaniem drożyzna oczywiście odbija się na wypoczynku. – Z tego powodu wynika skrócenie pobytów. Ale ludzie nie rezygnują z wyjazdów całkowicie. Mówią: wyskoczyliśmy na trzy–cztery dni, żeby podładować akumulatory. I pewnie tak to będzie wyglądało – przypuszcza Sabina Bugaj. – Teren jest piękny, baza turystyczna świetnie przygotowana, dojazd bardzo dobry, oferta kulturalno-rozrywkowa rozbudowana, więc wszystko powinno się udać – dodaje z nadzieją.

Nad morzem

– Mamy tylko jedno oczekiwanie: by ten olbrzym się obudził i przyjechał – mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. – Polacy lubią Bałtyk i nasze plaże, ale na razie sytuacja nie wygląda najlepiej – dodaje.

Ocenia, że winna temu jest inflacja, która rujnuje portfele, zwłaszcza mniej zamożnych turystów. – Może im przez to zabraknąć pieniędzy na wyjazd. Poważnie się tego obawiamy – mówi Arkadiusz Klimowicz. Dodaje, że część właścicieli bazy noclegowej mówi mu, iż w zeszłym roku o tej porze mieli już zapięte rezerwacje, a dziś są tylko pojedyncze. – Ciągle liczymy na to, że coś się wydarzy, że ludzie ruszą jednak nad Bałtyk, ale zapowiedzi nie są, póki co, zbyt obiecujące – rozkłada ręce burmistrz Darłowa.

Także on dostrzega skracanie pobytów. – Tracą restauratorzy, bo turyści nie dość, że przyjeżdżają na krócej, to chcą się wyżywić jak najtaniej, kupują żywność na własny koszt, sami przyrządzają sobie posiłki – mówi Arkadiusz Klimowicz. Jego zdaniem, jeśli na to wszystko nałoży się brzydka pogoda, to może być katastrofa. – Oby tak się nie stało – mówi burmistrz Darłowa.

Czytaj więcej

Gorsza sytuacja ekonomiczna napędza kradzieże mienia

Więcej optymizmu znajdujemy na Półwyspie Helskim. – Pobyty zaczęły się już od weekendu majowego. Teraz tylko przybywa gości – słyszymy od Marty Balickiej, dyrektorki Biura Promocji i Obsługi Ruchu Turystycznego gminy Jastarnia. – Turystów jest bardzo dużo. Ale pobyty się skracają, trwają od trzech do siedmiu dni, ale średnio są to wyjazdy pięciodniowe – mówi Marta Balicka. Jej zdaniem po części jest to na pewno spowodowane wzrostem cen. W Jastarni cena noclegu wzrosła w zeszłym roku pierwszy raz od 10 lat. W tym jest już spokojniej, ale – oczywiście – nie dotyczy to gastronomii czy cen usług turystycznych i atrakcji, które jednak poszły w górę. Mimo to w Jastarni liczą na udany sezon. – U nas jest dziś pewnie więcej ludzi niż w górach, ale mamy zdecydowanie krótszy sezon. Większość naszych właścicieli bazy noclegowej, gastronomii i innych usług uruchamia działalność w maju, a zamyka we wrześniu. Muszą w tym czasie zarobić na cały rok – mówi Marta Balicka.

Dodaje, że w Jastarni można znaleźć jeszcze wolne miejsca, ale raczej nie w szczycie sezonu, czyli w drugiej połowie lipca i w pierwszej połowie sierpnia.

Nad jeziorami

– Obserwujemy mniejsze zainteresowanie naszą ofertą turystyczną, niż to było w latach ubiegłych – mówi Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, stolicy województwa warmińsko-mazurskiego. – Wpływ na to ma z pewnością inflacja, która drenuje kieszenie mieszkańców Polski – tłumaczy. W jego ocenie przełożyło się to na zmniejszenie puli wydatków, jakie mogą oni przeznaczyć na wypoczynek wakacyjny. – A przecież ceny zakwaterowania czy wyżywienia wzrosły, bo wzrosły koszty mediów, zdrożała żywność. Nie każdego będzie dziś stać, by w tym roku zafundować swojej rodzinie wakacje – mówi prezydent Olsztyna.

Zapewnia przy tym, że jego miasto i region są przygotowane na przyjęcie turystów. – W Olsztynie mamy fajne zabytki, mamy rok kopernikański związany z naszym wielkim astronomem i mnóstwo atrakcji przygotowanych z tej okazji. Ale mamy też 15 jezior, piękne trasy piesze i rowerowe. Oferta sportowo-rekreacyjna jest bardzo rozbudowana – wylicza Piotr Grzymowicz.

Zachwala też ofertę kulturalną swojego miasta. Zaprasza do planetarium i obserwatorium astronomicznego. Zaprasza do teatru lalek.

– Inflacja, niestety, pożera dochody mieszkańców Polski. W tej sytuacji bardzo skróciło się okienko rezerwacyjne, trudno więc dziś ocenić poziom rezerwacji miejsc noclegowych. Ludzie czekają z nimi do ostatniej chwili, patrzą przy tym także na pogodę – mówi nam Krzysztof Otoliński, dyrektor Biura Promocji i Turystyki Urzędu Miasta Olsztyna. Także on zwraca uwagę, że goście coraz częściej rezygnują z wyżywienia hotelowego i kupują produkty żywnościowe we własnym zakresie, w sklepach. – To skutek ubożenia społeczeństwa – rozkłada ręce.

W całej Polsce liczą, że ludzie mimo wszystko będą chcieli odpocząć i oderwać się od pracy. Mają nadzieję na sprzyjającą pogodę. – Na razie prognozy pogody są dobre. Oby się spełniły – słyszymy we wszystkich regionach kraju.

Z badania przygotowanego przez Europ Assistance wynika, że plany wakacyjne ma w tym roku 75 proc. z nas. Przeszło połowa przepytywanych zadeklarowała przy tym, że zwiększyła budżety urlopowe, a w sumie ponad 60 proc. z nich zapowiedziało, że chce wypoczywać tydzień lub dwa. W polskich kurortach liczą, że goście dopiszą.

W górach

Pozostało 95% artykułu
Gospodarka
Największy kryzys wizerunkowy w historii MFW. Jednak będzie powrót do Rosji
Gospodarka
Odbudowa po powodzi uderzy w inne inwestycje?
Gospodarka
Polska właśnie dostała lek na kaca po stracie fabryki Intela
Gospodarka
Viktor Orban „przejechał” się na elektrykach. Gospodarka już cierpi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Gospodarka
MFW odwołuje misję do Rosji. To nie były „problemy techniczne”