W ostatnich dniach dolar jest jedną z najsilniejszych walut na świecie. W czwartek po południu, podobnie jak dzień wcześniej, za amerykańską walutę płacono ponad 5 zł. Utrzymywały się też wzrosty względem euro, które kosztowało ok. 0,97 dolara.
Źle sytuacja wyglądała również w przypadku funta. Perspektywa obniżki podatków przez nową premier Liz Truss spowodowała, że po południu za funta płacono 1,09 dolara. Nie wolno zapomnieć też o franku szwajcarskim, który przełamał kolejną barierę, tym razem 5,1 zł. Jakie są przyczyny bezprecedensowej aprecjacji dolara i franka?
Wojna odciska piętno
W przypadku Europy obawy inwestorów pozostają bez zmian. Zbliżająca się zima rodzi widmo kryzysu energetycznego i załamania przemysłu z powodu potencjalnego ograniczenia dostaw gazu. Kolejną kwestią jest wojna w Ukrainie oraz niewiadoma dotycząca tego, do czego może posunąć się Władimir Putin. Próbkę tego zagrożenia widać było w uszkodzeniach gazociągów Nord Stream 1 i 2.
Nie można też zapominać o propozycjach polityków dotyczących m.in. podatku od nadzwyczajnych zysków spółek. - Złoty wypada w ostatnim czasie najgorzej w regionie, co wynika z jego wewnętrznych problemów (niewłaściwy „policy mix”, podatek solidarnościowy), ale równie istotne pozostają czynniki zewnętrzne. Przede wszystkim słabość euro będąca wypadkową obaw o dalszy rozwój relacji z Rosją, w tym w temacie bezpieczeństwa energetycznego, ale i też dużej niewiadomej co do tego, czy strefa euro nie wejdzie w długotrwałą stagflację – wskazuje Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.