Plan Bidena przewiduje, że każdemu Amerykaninowi spełniającemu kryterium dochodowe (zarabiającemu mniej niż 125 tys. dol. rocznie) będzie anulowane 10 tys. dol. długu studenckiego. Osobom, które korzystały wcześniej z grantów Pella, czyli programu wsparcia dla mniej zamożnych studentów, umorzone zostanie po 20 tys. dol. długu. Z wyliczeń Białego Domu wynika, że z anulowania części bądź całości długu studenckiego skorzysta 95 proc. osób, które go posiadają, czyli 43 mln Amerykanów. Blisko 20 mln ludzi będzie miało zadłużenie anulowane w całości.
– To wszystko oznacza, że ci ludzie będą mogli w końcu wydostać się spod góry długu. Będą mogli uporać się z czynszem i opłatami oraz wreszcie zacząć myśleć o zakupie domu, założeniu rodziny lub firmy – powiedział Biden.
Dług studencki w USA sięgał na koniec drugiego kwartału 1,75 bln dol. i był dużo większy niż choćby zadłużenie Amerykanów na kartach kredytowych. Przez ostatnie kilkanaście lat szybko rósł. Dziesięć lat temu wynosił on nieco ponad 1 bln dol., a 15 lat temu – 549 mld dol. Program umorzenia zadłużenia studenckiego był jedną z obietnic wyborczych Bidena. To, że postanowił ją teraz zrealizować, ma związek z kampanią przed wyborami w środku kadencji (midterms) do Kongresu. Prezydent jednocześnie ogłosił, że moratorium na spłatę pożyczek studenckich zostanie „ostatni raz” przedłużone do końca 2022 r.
Prezydencki plan został ogólnie dobrze przyjęty przez demokratów. Niektórzy kongresmeni i senatorowie z Partii Demokratycznej proponowali jednak wcześniej, by umorzenie objęło do 50 tys. dol. na osobę. – To wielki krok do przodu, ale musimy zrobić więcej – stwierdził senator Bernie Sanders.
Również przedstawiciele środowiska dłużników uważają, że umorzenie powinno być większe. „Skoro możemy anulować po 10 tys. dol. długu, to możemy anulować cały dług” – zatweetowało stowarzyszenie Debt Collective.