Tak wynika z badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”. O tym, że wizyta amerykańskiego prezydenta w Polsce umocni naszą pozycję jako lidera pomocy wojkowej i humanitarnej dla Ukriany przekonanych jest 47,1 proc. badanych. Myślą tak głównie zwolennicy Zjednoczonej Prawicy (67 proc. wskazań), czytelnicy tygodników, którzy czerpią informacje z kanału TVP Info (po 72 proc.).
Czytaj więcej
Jak podkreślił podczas konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller, „sojusz polsko-amerykański i brytyjski odegrał ważną rolę w zakresie przekonania partnerów z Zachodu ws. pomocy Ukrainie”.
Aż 36,6 proc. pytanych uważa, że wizyta ta będzie miała wymiar czysto kurtuazyjny, będzie znakiem solidarności z Ukrainą. Tak twierdzą głównie wyborcy opozycji (57 proc. wskazań), ludzie młodzi (47 proc.), mieszkańcy wsi (48 proc.) i średniej wielkości miast (51 proc.). To osoby z wykształceniem co najmniej średnim lub wyższym (po 40 proc.), którzy wiedzę o świecie czerpią z dzienników prasowych (64 proc.), tygodników (57 proc.) lub kanału TVN 24 oraz „Faktów” TVN (po 49 proc.).
Nie wierzymy w rychły pokój w Ukrainie
Niemal co trzeci pytany (35,5 proc.) zakłada, że efektem wizyty będzie zwiększenie liczby żołnierzy sojuszniczych w Polsce. Po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny zwiększyła się obecność wojsk amerykańskich w naszym kraju. Teraz przebywa co najmniej 11,5 tys. żołnierzy z krajów NATO.