Przedawnienie to jedna z ważniejszych instytucji prawa podatkowego. Do tego ma istotne znaczenie i dla fiskusa, i dla podatników. Dla tych ostatnich głównie dlatego, że po upływie terminu przedawnienia nie muszą się już martwić o swoje rozliczenia podatkowe. Upływ przedawnienia nie zawsze jednak zupełnie wiąże ręce urzędników. Potwierdza to wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z 9 maja 2024 r.
Korekta rzutem na taśmę
Sprawa dotyczyła zwrotu nadwyżki VAT za kwiecień 2016 r. Podatnik zażądał jej przysłowiowym rzutem na taśmę. Wniosek o zwrot niecałych 50 tys. zł na podstawie dołączonej do niego papierowej korekty deklaracji VAT-7 został bowiem nadany pocztą ostatniego dnia 2021 r., czyli tuż przed przedawnieniem.
Czytaj więcej
Jeśli podatnik przed upływem terminu przedawnienia składa korektę deklaracji, w której wykazuje zwrot VAT, to uznanie, że fiskus musi go dokonać, byłoby absurdalne.
Przesyłka dotarła do fiskusa już po nowym roku. Ustalił, że w pierwotnej deklaracji VAT-7 za kwiecień 2016 r. podatnik wykazał nieco ponad 400 tys. zł nadwyżki podatku naliczonego nad należnym do przeniesienia na następny okres rozliczeniowy. Następnie w pierwszej korekcie złożonej na początku 2017 r., skorygował tę kwotę do niecałych 50 tys. zł, ale zaznaczył, że jest ona do przeniesienia na następny okres rozliczeniowy.
Urzędnicy nie złożyli jednak broni. Wszczęli postępowanie podatkowe i wezwali podatnika do przedłożenia dowodów, z których wywodzi wykazane w złożonej z końcem grudnia 2021 r. korekcie prawo do zwrotu nadwyżki podatku m.in. faktur z dowodami zapłaty, a także ewidencji środków trwałych. Podatnik został też zobowiązany do udzielenia informacji w zakresie rodzaju prowadzonej działalności