Brak powszechności
Główny założeniem ustawy ma być zrównanie prawa wszystkich ubezpieczonych, czego projekt rządowy nie czyni. Jeśli obniżamy, to dla wszystkich, nie tylko dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Propozycja Petru uwzględnia to tylko pozornie. Pomija np. milion rolników, którzy (wedlug wyliczeń Łukasza Kozłowskiego) płacą obecnie ok. 9 zł miesięcznie składki zdrowotnej. Nadal w systemie pozostają wyjątki, gdzie składka naliczana jest jako 9 proc. podstawy.
Fałszywa progresja składki zdrowotnej
Wydawałoby się po przeczytaniu uzasadnienia do projektowanej ustawy, że ma ona realizować zasadę sprawiedliwości, która może być rozumiana jak proporcjonalne lub progresywne obciążenie dochodów. Mamy tu jednak do czynienia z fałszywą progresywnością. Najniższa stawka – 300 zł – jest wyższa dla osób o najniższych dochodach, np. tych pracujących na cześć etatu, niż obecne obciążania. A najwyższa stawka – 700 zł – jest dużo niższa niż obecne stawki dla osób o wysokich dochodach. Przy czym średnio w skali roku niemal nikt nie zapłaci składki 700 zł, bo rośnie ona stopniowo w ciągu roku.
Na przykład zarabiający rocznie 1 mln zł (czyli ok. 83 tys. zł miesięcznie) płaci obecnie średnio ok. 7287 zł składki miesięcznie, co stanowi 8,7 proc. jego wynagrodzenia, a po reformie płaciłby 637 zł miesięcznie (0,8 proc. wynagrodzenia). Czyli ponaddziesięciokrotnie mniej. Nie nam tu rozstrzygać, co jest sprawiedliwe, a co nie, ale ta reforma jest niewątpliwie najkorzystniejsza dla osób o najwyższych dochodach.
Jednak w wielu przypadkach podatnicy osiągający niskie dochody stracą na tych rozwiązaniach. Przykładowo: emeryt ze świadczeniem minimalnym, osoba na ½ etatu czy przedsiębiorca, który ma wysokie przychody i jednocześnie stratę, mają składkę naliczaną od płacy minimalnej.
Opłata zdrowotna, czyli archaizm podatkowy
Samo zryczałtowanie, czyli kwotowe określenie stawek, jest archaizmem podatkowym. Przed Polskim Ładem zryczałtowana składka zdrowotna krytykowana była za to, że jest zbyt wysoka dla małej działalności gospodarczej. Podnoszono także to, że nie odzwierciedla sytuacji ekonomicznej przedsiębiorców – właśnie ze względu na swój ryczałtowy charakter. Jej zaletą była niewątpliwa prostota rozliczeń, każdy wiedział, ile zapłacić co miesiąc. Reforma Petru ją przywraca, ale w wersji trzech nowych ryczałtów zależnych od dochodów.
Odejście od obecnego rozwiązania oznacza to, że podatek zdrowotny zostaje zastąpiony opłatą zdrowotną, czyli najbardziej archaiczną wersją opodatkowania. Owszem, opłaty są stosowane w prostych opłatach lokalnych, ale już coraz więcej z nich staje się zależne od innych zmiennych, np. stawka za wywóz śmieci powiązana jest ze zużyciem wody. Rozwiązanie ryczałtowe, oparte na trzech stawkach, które miało stworzyć pozory mocnej progresji, ma ten mankament, że każdorazowa waloryzacja stawek będzie co roku wymagała zmian prawa.