Od początku kwietnia prowadzimy badania na temat opinii, preferencji i postaw Polaków w dobie pandemii. W demokracjach to ważne, by wiedzieć, jaka jest opinia większości. Tym razem koncentrujemy uwagę wyłącznie na kwestiach politycznych, głównie na „majowym głosowaniu” – tym samym wracamy do dobrej peerelowskiej tradycji, by coś, co wyborami nie jest, określać terminem „głosowanie”.
W naszych badaniach regularnie zadajemy kilka pytań o to, czy wybory te są uczciwe, czy będą uważane za prawomocne, czy rząd PiS dobrze robi, że forsuje je w dobie szerzącej się epidemii, czy badani mają zamiar wziąć w nich udział, a jeśli nie to z jakiego powodu, itd. We wszystkich dotychczasowych czterech falach zdecydowana większość Polaków ujawnia następujące opinie: 75–81 proc. twierdzi, że rząd PiS popełnia błąd, zmuszając Polaków do udziału w wyborach w czasie pandemii; 66 do 70 proc. uważa, że wybory te nie będą miały demokratycznej legitymizacji, a 68–70 proc., że kandydaci – oprócz Andrzeja Dudy – nie mieli równych szans w kampanii. Stąd zaledwie jedna czwarta – jedna trzecia respondentów deklaruje chęć wzięcia udziału w „majówce”, a 50–57 proc. otwarcie deklaruje, że nie weźmie w nich udziału dlatego, że są one zorganizowane nielegalnie z pogwałceniem Konstytucji RP i ordynacji wyborczej. Krótko: zdecydowana większość opinii publicznej w kwietniu była przeciwna (a w większości z cytowanych tu opinii radykalnie lub zdecydowanie przeciwna) procedurze uruchomionej przez rządzących.
Rzecz jasna demokracja nie jest ustrojem, w którym w każdej sprawie władza musi kierować się większościową opinią społeczeństwa, ale w tym przypadku powinna. Z dwóch fundamentalnych powodów; po pierwsze dlatego, że organizowane wybory stanowią narażenie Polaków na utratę zdrowia i życia oraz ze względu na wzrost negatywnych skutków dla gospodarki. Po drugie zaś dlatego, że owa zdecydowana większość Polaków (większość ta występuje nawet wśród elektoratu PiS, choć oczywiście w mniejszym stopniu) odnosi się do kwestii ustrojowych i demokratycznych reguł gry, a nie jakiejś szczegółowej polityki społecznej. Gdy obywatele widzą, że reguły ładu społeczno-politycznego przestają obowiązywać, przestają uważać władze za legitymizowaną, a prestiż prawa (w Polsce i tak niezbyt wysoki) żałośnie upada.
Jedną z konsekwencji łamania konstytucji i prawa wyborczego, a także narażania ludzi na groźbę większych konsekwencji zdrowotnych, jest dezorientacja obywateli, jak w takiej sytuacji się zachować. Zauważmy jednak, że obywatele mają w tej sprawie dość jednoznaczny pogląd – w majowym głosowaniu nie należy brać udziału.
Z tej perspektywy ogromnym zaskoczeniem jest to, że opozycyjni kandydaci na prezydenta RP mają z tą jednoznaczną sytuacją znacznie większy problem. Poza Małgorzatą Kidawą-Błońską, która z powodów pryncypialnych zdecydowała się nie brać udziału w farsie wyznaczonej na 10 maja. Pozostałym głos ludu nie podpowiada przyzwoitego zachowania. A to nie kto inny jak właśnie kandydaci na najwyższy urząd w państwie powinni obywatelom dawać przykład swej etycznej postawy i poszanowania konstytucji.