Wbrew obiegowym opiniom nie był to układ o kapitulacji. Strona polska zabiegała o podpisanie układu, ponieważ AK była częścią Wojska Polskiego, które wraz z Aliantami walczyło nadal z Trzecią Rzeszą. Gen. Komorowski, mianowany w tym czasie przez władze RP na uchodźstwie Naczelnym Wodzem, nie mógł więc podpisać żadnego aktu kapitulacyjnego. Strona niemiecka przystała na takie rozstrzygnięcie, ponieważ bardzo jej zależało na jak najszybszym „odzyskaniu” Warszawy (ważnego węzła komunikacyjnego) wobec ofensywy wojsk sowieckich na wschód od Wisły. Tak zakończyła się trwająca 63 dni powstańcza epopeja - Powstanie Warszawskie, które było największym zrywem ruchu oporu w okupowanej przez Niemcy hitlerowskie Europie.
Mimo poświęcenia i bohaterstwa żołnierzy AK – Powstanie nie powiodło się, W tej konkretnej sytuacji geopolitycznej i militarnej nie mogło zakończyć się powodzeniem.
Gehenna stolicy
Przyczyny wybuchu Powstania Warszawskiego i trwające dwa miesiące zacięte walki powstańcze są ogólnie znane. Jednak nadal nie widać końca sporów historyków, polityków i zwykłych Polaków o zasadność jego rozpoczęcia w kontekście ogromu strat ludzkich i praktycznie unicestwienia miasta i jego wielowiekowego dziedzictwa kulturowego.
Należy przy tym także pamiętać o zbrodniach Niemców i wspomagających ich sił kolaboranckich, rekrutujących się głównie z renegatów pochodzących z ZSRR. Szczególnie „wsławiła” się tu złowrogo Brygada SS Oskara Dirlewangera, złożona z kryminalistów i brygada RONA Bronisława Kamińskiego, sformowana z renegatów rosyjskich i specjalizująca się w mordach, gwałtach i rabunkach. Ich ofiarami stawała się głównie bezbronna ludność cywilna oraz ranni i chorzy w powstańczych szpitalach.
Warszawska Wola najwcześniej doświadczyła bestialstwa niemieckiego w pierwszych dniach Powstania. Piotr Gursztyn w swojej solidnej pracy „Rzeź Woli”, wydanej w 2014 r. podaje, że Niemcy i ich pomocnicy wymordowali ok. 50 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Inni historycy, na przykład Antoni Przygoński, pisze o 65 tys. ofiar („Powstanie Warszawskie w sierpniu 1944”, PWN, 1988 r.). Za to bestialstwo odpowiedzialny był SS- Gruppenfuhrer i gen. mjr policji Heinz Reinefarth, który po wojnie za te zbrodnie nie poniósł żadnej kary, i pełnił nawet eksponowane stanowiska samorządowe w Niemczech (sądy w RFN kilkakrotnie go uniewinniały). Uniknął także odpowiedzialności komendant wojskowy Warszawy gen. por. Rainer Stahel, tłumacząc się, że na masakrę ludności na Woli „ nie miał wpływu”, co nie mogło być usprawiedliwieniem dla żadnego dowódcy (zmarł w niewoli w ZSRR, prawdopodobnie na zawał serca). Pamiętamy, jak w 2014 roku rodzina gen. Stahela zagroziła pozwem sądowym pracownikom Muzeum Powstania Warszawskiego za nazwania hitlerowskiego generała zbrodniarzem wojennym, podczas prezentowania wystawy o Powstaniu Warszawskim w Berlinie. Nawiasem mówiąc wystawę tą otwierali prezydenci Niemiec i Polski.