Na Śląsku dramatyczna sytuacja epidemiologiczna – już ponad 400 górników z ośmiu kopalń jest zakażonych koronawirusem i ok. 2 tys. przebywa w kwarantannie. Największa spółka górnicza – PGG – w środę wstrzymała wydobycie w kolejnej, trzeciej swojej kopalni. W regionie zachorowało już blisko 3 tys. osób – najwięcej w Polsce.
Procedury sanitarne, które kilka tygodni temu wdrożyły spółki górnicze, nie wystarczyły, by powstrzymać epidemię – w środę z interwencją na Śląsk przyjechał główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas. – Sytuacja w kopalniach jest gorsza niż w domach pomocy społecznej – przyznał wczoraj rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andruszewicz.
Procedury nie pomogły
Najgorzej jest w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej, która zatrudnia blisko 40 tys. górników. Do 10 maja została wstrzymana produkcja w ich trzech kopalniach: Murcki-Staszic (105 przypadków chorych), Ruch Jankowice (197 osób) oraz Sośnica (53 zakażonych). Jak przyznaje Tomasz Głogowski, rzecznik PGG, w środę pozytywne wyniki otrzymało dwóch kolejnych pracowników innych zakładów: Ruda (Ruch Bielszowice) oraz Zakład Górniczych Robót Inwestycyjnych w Bieruniu. W PGG na kwarantannie przebywa już 1489 osób.
Koronawirus pojawił się także w kopalni Bobrek w Bytomiu (zakład należy do państwowego Węglokoksu) – do środy zakażonych było już 54 górników, kolejnych 52 w kwarantannie. – Stosujemy wyśrubowane procedury sanitarne. Źródłem zakażenia nie była kopalnia, ale rodziny górników, pracujące w szpitalu w mieście – tłumaczy Jarosław Latacz, rzecznik Węglokoksu. Zakażeni Covid-19 są górnicy kopalni Pniówek należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej – w środę było 25 chorych. Kopalnia zatrudnia blisko 5 tys. osób, kolejne 2 tys. to pracownicy firm zewnętrznych.