W rozmowie z Wirtualną Polską Jerzy Bitel, właściciel sklepu spożywczego, w którym zawisła kontrowersyjna tabliczka z informacją o obowiązkowym kontrolowaniu Ukraińców mówił, że powiesił ją po kradzieży, jakiej dokonał w sklepie jeden z obywateli Ukrainy.
- Raz na miesiąc zdarzy się, że Polak coś ukradnie. Z Ukraińcami takie historie zdarzają się nawet cztery razy w tygodniu - podkreślił. Skarżył się, że w związku z tym musiał zatrudnić dodatkowych ochroniarzy.
Mimo to przyznaje, że decyzja o zawieszeniu tabliczki była podjęta "pod wpływem impulsu" i zapewnia, że "tabliczka z taką treścią nie powinna powstać".
Na tabliczce - jak mówi Bitel - miała się znaleźć informacja, że każdy podejrzany o kradzież zostanie przesłuchany. Komunikat miał być skierowany do wszystkich klientów sklepu.
Mimo wyjaśnień sprzedawcy Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zamierza złożyć w tej sprawie wniosek o ściganie właściciela do prokuratury.