To sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego, tym ważniejszego, że kwestia niedyspozycji psychicznej sporządzającego testament nie należy do rzadkości.
Dwa testamenty
Sprawa dotyczyła spadku po zmarłej 1989 r. kobiecie, która zostawiła już tylko z najbliższych siostrę i zstępnych rodzeństwa. Ale sporządziła dwa notarialne testamenty, jeden w 1983 r., w którym wskazała Ł., córkę swoich znajomych, której zapisała mieszkanie, główny składnik spadku (wcześniej rozdysponowała innymi składnikami). Z jakich powodów, chyba dlatego, że rodzina Ł. przebywała w USA, zapisała jednak mieszkania w kolejnym testamencie córce S., znanego prawnika, co uczyniła w 1988 r. Notariusz zapewnił testorkę, że o wcześniejszym testamencie może zapomnieć.
Mimo że spadkodawczyni przed sporządzeniem tego drugiego testamentu nie wspominała, że łączy się on z opieką, dzień po jego sporządzeniu zadzwoniła do S., że oczekuje codziennej opieki: przynoszeniu jej zup. Prośba była zrealizowana. Pewnego dnia zadzwoniła do S., mówiąc, że ktoś z tej rodziny w USA zrobił jej awanturę z powodu zmiany testamentu, na co S. jej powiedział, że może ponownie zmienić testament i nikt nie będzie miał jej tego za złe. I od tego czasu na rok do śmierci testorki kontakty się urwały, a rodzina S. o jej śmierci i pogrzebie dowiedziała się znacznie później.
Czytaj więcej
Osłabienie pamięci, uwagi i koncentracji oraz wahania nastroju spadkodawcy nie wystarczą, by podważyć sporządzony przez niego testament
Wiedza świadków
Jak potem zeznali świadkowie, w ostatnim czasie przed śmiercią testorka była bardzo schorowana i wymagała stałej opieki. Opiekowało się nią wiele osób, odwiedzała ją również rodzina. Miała kłopoty z pamięcią, nie udostępniała wglądu w swoje dokumenty,