Cała sprawa zaczęła się przeszło dziewięć lat temu, a dokładnie 9 października 2015 roku. Sejm wybrał wówczas aż pięciu nowych sędziów, czyli jedną trzecią polskiego sądu konstytucyjnego. Nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym z lipca 2015 r. umożliwiła wybór dodatkowo dwóch sędziów, których kadencje kończyły się w grudniu i których następców powinien wybrać następny Sejm.
Sędziami zostali profesorowie: Roman Hauser, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa; Andrzej Jakubecki, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego; Krzysztof Ślebzak, szef Biura Studiów i Orzecznictwa Sądu Najwyższego; Andrzej Sokala, specjalista od prawa rzymskiego i wyborczego, oraz Bronisław Sitek, prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
Czytaj więcej
Zjednoczona opozycja chce zacząć swoje rządy od porządkowania sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym. Osiem lat temu od odbijania TK zaczął PiS.
TK: wybór trzech sędziów był zgodny z konstytucją
Po wygranych wyborach Prawo i Sprawiedliwość, które zdobyło w Sejmie i w Senacie samodzielną większość, złożyło projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, który miał zlikwidować kontrowersyjną poprawkę wprowadzoną przez Platformę Obywatelską w końcówce kadencji Sejmu. Prace legislacyjne ruszyły błyskawiczne. I już 19 listopada 2015 roku nowela została uchwalona. Prawo i Sprawiedliwość nie tylko usunęło wadliwy przepis, ale jednocześnie zagwarantowało sobie wybór całej piątki sędziów do TK.
20 listopada prezydent podpisał ustawę, a 25 – Sejm podjął uchwałę o stwierdzeniu nieważności uchwał z października 2015 r., w których Sejm VII wybrał pięciu nowych sędziów TK.