Powołując się na znany od kilku lat fakt, że stanowiska sędziowskie w Sądzie Najwyższym pełni wielu sędziów ze wskazania nowej Krajowej Rady Sądownictwa, 37 sędziów ze starego nadania zaapelowało, aby ci nowi powstrzymali się od orzekania i pełnienia funkcji prezesów SN. Jak kierownictwo SN reaguje na ten apel?
Tego typu oczekiwania towarzyszą nam od 2018 r., zatem pozostaje chyba jedynie wzruszyć ramionami. Sędziowie ci chcą odtworzyć działający do 2018 r. mechanizm, który sędziom SN przyznawał pełną, niekontrolowaną w żaden sposób władzę do decydowania o tym, kto może orzekać w SN. Ponieważ obecnie większość sędziów w SN orzeka bez ich zgody, to oni tych sędziów kontestują i chcą, by przestali pełnić urząd. Podkreślić jednak należy, że nie wszyscy sędziowie powołani przed 2018 r. popierają to stanowisko.
"Starzy" sędziowie apelują też, aby kierujący pracami Izby Odpowiedzialności Zawodowej (zajmuje się głównie dyscyplinarkami sędziowskimi) oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, zawiesili ich pracę i przekazali sprawy pozostałym izbom SN.
O tym, jakie sprawy która izba SN rozpoznaje, decyduje ustawa, a nie widzimisię grupy sędziów, którzy się uważają za lepszych, bo zostali powołani w wyniku środowiskowej kooptacji poza wszelkimi mechanizmami kontroli społecznej.
Apelujący wskazują, że udział w orzekaniu sędziów powołanych ze wskazania nowej KRS prowadzi do naruszenia standardu rozpoznania sprawy przez bezstronny i niezależny sąd. W konsekwencji narusza gwarancje procesowe stron, zobowiązania międzynarodowe Polski i powoduje ryzyko odpowiedzialności odszkodowawczej państwa. To podważanie milionów wyroków. Co państwo na to?