W jednym z wywiadów twarz sędziowskich protestów Beata Morawiec określiła pomysł nowych pisowskich reform jako powrót do czasów stalinowskich. W podobnym tonie wypowiadali się jej koledzy z sędziowskich stowarzyszeń. Komitet Nauk Prawnych PAN wydał uchwałę, w której uznał skład Trybunału Konstytucyjnego wydający ostatni wyrok o wyższości Konstytucji RP nad prawem unijnym za nielegalny. Krytyczne oświadczenie wydali też sędziowie TK w stanie spoczynku. Poszły za tym pierwsze orzeczenia otwarcie kwestionujące zawarte w wyroku Trybunału zakazy. TK uznał m.in., że sędziowie nie mogą kwestionować legalności innych sędziów, powołując się na orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE.
W środowisku sędziowskim wrze. Dlatego niemal pewne jest, że część sędziów, negatywnie nastawiona do reform PiS, nie będzie honorować orzeczenia, szukając oparcia w prawie unijnym. Jeżeli takie wystąpienia będą miały charakter masowy, głos Trybunału Konstytucyjnego w sprawach sądownictwa może zostać zmarginalizowany.
Czytaj więcej
Krakowski sędzia Waldemar Żurek wydał orzeczenie, że trzech nowych sędziów Sądu Najwyższego nie można uznać w „świetle prawa” za sędziów legalnych. Zastosował tym samym wyroki europejskich trybunałów - pisze portal oko.press.
Dla obozu rządzącego podważanie decyzji sądu konstytucyjnego to zamach na porządek państwowo-prawny i bez wątpienia sędziowie wydający orzeczenia z powołaniem się na prawo UE będą ścigani dyscyplinarnie. To z kolei może doprowadzić do kolejnych skarg do TSUE i wyroków potępiających Polskę.
Ogłoszenie przez Jarosława Kaczyńskiego planów dalszych reform nie jest w tym kontekście przypadkiem. Owszem, prezes PiS mówił o likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, co jest ukłonem w stronę Brukseli. Jednocześnie przedstawił plany, które mogą być narzędziem do pozbycia się sędziowskich buntowników. Obserwując działania rządu z ostatnich pięciu lat, można mieć pewność, że sprawy potoczą się właśnie w ten sposób, a wpływ Brukseli może zostać bardzo ograniczony.