Wydłuża się lista sędziów, którzy twierdzą, że nominaci nowej Krajowej Rady Sądownictwa, w tym osoby zasiadające w Sądzie Najwyższym, nie są sądem ustanowionym ustawą i nie spełniają warunków niezależności. Nie będą zatem z nimi orzekać. Co więcej, ich wyroki mogą być uznane za niebyłe. Na postawienie takiej tezy, ich zdaniem, pozwala decyzja unijnego Trybunału, który odwoływał się do art. 19 traktatu o UE. Problem w tym, że 7 października Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją.
O oświadczeniach wydawanych przez sędziów słychać od kilku dni. Sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego w Krakowie we wtorek 12 października rozpoznał wniosek jednej ze stron w sprawie cywilnej, która była wcześniej zawieszona do czasu wydania przez SN wyroku w innej sprawie. SN wyrok już wydał, więc sprawa wróciła na wokandę. Sędzia Żurek orzekł jednak, że nie znikły przesłanki zawieszenia, bo sprawę w SN rozpoznali neosędziowie, czyli osoby nominowane przez nową, upolitycznioną KRS. Chodzi o Marcina Łochowskiego, Jacka Widło i Tomasza Szanciło z Izby Cywilnej SN.
Czytaj więcej
Obserwując działania rządu z ostatnich pięciu lat można mieć pewność, że zrealizuje się konfrontacyjny scenariusz, a wpływ Brukseli zostanie bardzo ograniczony.
Podobnie wątpliwości mieli sędziowie w Olsztynie, Częstochowie, Warszawie, a także sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego. W tym tygodniu kolejni sędziowie wydają oświadczenia. Nie tylko z sądów powszechnych, ale również „starzy" sędziowie Sądu Najwyższego.
Problem w tym, że przez ignorowanie przez sędziów wyroku TK mogą ucierpieć obywatele. Bo wyroki zapadłe w ich sprawach będą mogły kiedyś zostać unieważnione.