Elīna Garanča zaśpiewa na Festiwalu Eufonie. To kobieta o wielu wcieleniach

Na scenie bywa zalotna, kusząca albo zimna. Zakochana albo mściwa. ­Elīna Garanča, jedna z największych artystek XXI wieku, wystąpi w piątek 15 listopada w Operze Narodowej podczas Festiwalu Eufonie.

Publikacja: 13.11.2024 04:55

Elīna Garanča, najpiękniejszy głos mezzosopranowy

Elīna Garanča, najpiękniejszy głos mezzosopranowy

Foto: mat. organizatora

Elīna Garanča, najpiękniejszy obecnie głos mezzosopranowy na świecie, jest jednocześnie niezwykle atrakcyjną kobietą. Nic zatem dziwnego, że od dwóch dekad zabiegają o nią najsłynniejsze teatry. Do występu w Warszawie zdołali ją namówić organizatorzy Festiwalu Eufonie i będzie wyjątkową gwiazdą tegorocznej jego edycji.

Urodziła się w Rydze i tam nadal jest jeden z jej domów. Drugi ma natomiast w Hiszpanii. Stara się być dobrą matką dla dwóch nastoletnich córek, choć jak przyznaje, daje im dużo swobody. Jej mąż, dyrygent Karel Marc Chicon, jest Brytyjczykiem, ale urodzonym w Gibraltarze. Hiszpania, w której postanowili zamieszkać, jest więc dla niego równie ważna jak dla żony.

W Łotwie śpiewają wszyscy

Elīna Garanča pochodzi z rodziny muzycznej, matka była znaną w Łotwie śpiewaczką, a potem cenioną w Europie profesorką. W naszej Akademii Operowej przy Operze Narodowej kilkakrotnie prowadziła w Warszawie kursy dla młodych śpiewaków. Ojciec był natomiast dyrektorem chóru.

Jeśli ktoś się dziwi, że właśnie w Łotwie mogła dorosnąć artystka, która dziś znakomicie czuje się w repertuarze włoskim, francuskim czy niemieckim, to sama Elīna Garanča tak to mi tłumaczy: – W Łotwie wszyscy śpiewają, mamy bardzo bogate tradycje chóralne, a poza tym język łotewski oparty jest na nisko brzmiących głoskach, co nadaje głosowi przydatną w śpiewie i siłę, i barwę.

Czytaj więcej

Konkurs im. Adama Didura. Kobiety śpiewały najlepiej

Elīna Garanča dobrze się czuje jako mężczyzna

Niemal od dziecka wiedziała, że chcę być na scenie. – Bardziej mnie jednak pociągał musical, który jednak w naszym kraju nie ma specjalnych tradycji. Operowe śpiewanie zaczęło pojawiać się później i wchodziłam w nie stopniowo – opowiada. Jednak już w wieku 23 lat powierzono jej niezwykle prestiżową rolę – atrakcyjnego erotycznie Oktawiana w „Kawalerze srebrnej róży” Straussa.

Oprócz głosu o pięknej barwie ujawniła w tej partii również dwa inne atuty: naturalny wdzięk sceniczny i świetne aktorstwo. – Jako Oktawian zachowywałam się jak mężczyzna, który wie, co lubią kobiety, i bardzo mnie to bawiło – opowiada dzisiaj.

Po debiucie w 2003 roku na festiwalu w Salzburgu 27-letnia wówczas Elīna Garanča stała się już międzynarodową gwiazdą. I tak jest do dzisiaj, a ona cały czas zaskakuje nowymi wcieleniami.  – Ja nie siedzę i nie czekam na propozycje – mówi – trzeba ciągle pracować, doskonalić technikę, wzbogacać repertuar, pokonywać własne ograniczenia, stawiać sobie nowe wyzwania. Ile razy można bowiem być Oktawianem, kiedy wiadomo, że już nic nie jestem w stanie dodać tej postaci?

Za co Elīna Garanča ceni Krzysztofa Warlikowskiego

Jest świetną aktorką. Pracę z nią ceni na przykład Krzysztof Warlikowski, spotkali się kilka lat temu w Paryżu, gdy on reżyserował „Don Carlosa” Verdiego, w którym ona była księżną Eboli. Kiedy pytam Elīnę Garančę o niego, nazywa Warlikowskiego teatralnym geniuszem, który ze śpiewaków potrafi wydobyć niezwykłe umiejętności.

W ciągu dwóch dekad przeszła długą muzyczną drogę – od typowego dla młodych głosów Mozarta poprzez włoskie belcanto i Verdiego oraz utwory kompozytorów francuskich aż do Wagnera, którym zajęła się kilka lat temu i dziś jej nazwisko przyciąga fanów tej muzyki na festiwal w Bayreuth.

– Kiedy jeszcze uczyłam się, do głowy nie przyszło mi, że kiedykolwiek zaśpiewam coś Wagnera. Wydawało mi się, że jeśli kiedyś w przyszłości wystąpię jako Amneris w „Aidzie”, będzie to spełnienie moich marzeń – zwierza się. –  Do Wagnera dojrzewałam stopniowo także i dlatego, że w jego bohaterach jest jakaś emocjonalna pasywność, a ja lubię uzewnętrzniać emocje.

Czytaj więcej

„Tosca” z Wrocławia to pierwsza w Polsce opera, która trafi do kin

Zakochana Dalila i kusząca Carmen

Czasami można jednak usłyszeć opinię, że wiele kreowanych przez nią bohaterek cechuje pewien chłód. Wynika to przede wszystkim z faktu, że lubi portretować swoje bohaterki bardziej subtelnymi środkami. Dlatego od opery włoskiej, w której dominuje dramatyzm i ogromne namiętności, woli muzykę francuską, bo ona pozwala jej uciec od pewnego stereotypu.

W wielu operach mezzosopranom powierza się role kobiet złych, intrygujących i mściwych.  – A ja lubię role melodramatyczne i właśnie w muzyce francuskiej jest więcej światła, więcej piana i pianissima – wyjaśnia. – Nie trzeba cały czas operować potężnym dźwiękiem, a różnorodność dynamiczna pozwala cieniować ekspresję.

Dwie francuskie bohaterki operowe kojarzą się z nią nierozerwalnie. Pierwsza to Dalila z opery Saint-Saensa, która rozkochała w sobie, a potem pokonała Samsona. Przedstawiana jest najczęściej jako kobieta zła i przewrotna, tymczasem Elīna Garanča postrzega ją inaczej: – Ona naprawdę kocha Samsona i ta miłość jest dla niej najważniejsza, jednak świat zewnętrzny zmusza ją do innych działań.

Postać druga to oczywiście Carmen z Sewilli, unieśmiertelniona w operze przez Francuza Bizeta. Do tej legendarnej roli przymierzała się długo, nim wystąpiła na scenie, wiele podróżowała z mężem po Hiszpanii, poznając ten kraj, a przede wszystkim ludzi. I jej Carmen jest niestereotypowa, nie tak wyzywająca jak w wielu interpretacjach, bardziej zmysłowa i tajemnicza. Klucz do niej znalazła w tańcu flamenco i w tym, jak wyraża on kobietę.

Właśnie m.in. we fragmentach obu tych oper Elīna Garanča zaprezentuje się 15 listopada na Festiwalu Eufonie. Towarzyszyć jej będzie orkiestra Opery Narodowej, którą poprowadzi Karel Marc Chichon.

Elīna Garanča, najpiękniejszy obecnie głos mezzosopranowy na świecie, jest jednocześnie niezwykle atrakcyjną kobietą. Nic zatem dziwnego, że od dwóch dekad zabiegają o nią najsłynniejsze teatry. Do występu w Warszawie zdołali ją namówić organizatorzy Festiwalu Eufonie i będzie wyjątkową gwiazdą tegorocznej jego edycji.

Urodziła się w Rydze i tam nadal jest jeden z jej domów. Drugi ma natomiast w Hiszpanii. Stara się być dobrą matką dla dwóch nastoletnich córek, choć jak przyznaje, daje im dużo swobody. Jej mąż, dyrygent Karel Marc Chicon, jest Brytyjczykiem, ale urodzonym w Gibraltarze. Hiszpania, w której postanowili zamieszkać, jest więc dla niego równie ważna jak dla żony.

Pozostało 88% artykułu
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej: Jakub Józef Orliński i atrakcyjne kobiety
Muzyka klasyczna
XI Międzynarodowy Festiwal Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak: Trudno dogonić swoje marzenia
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak nie żyje. Był Chopinem… i Paderewskim
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka klasyczna
Doktorat honoris causa dla Krystiana Zimermana