Anna Nowacka-Isaksson: Szkodliwa tradycja

Zakaz podprowadzania panny młodej przez ojca do przyszłego męża może spowodować utratę wiernych w luterańskim Kościele.

Publikacja: 07.08.2024 04:30

Anna Nowacka-Isaksson: Szkodliwa tradycja

Foto: Adobe Stock

Socjaldemokratyczna polityk najwyższego organu decyzyjnego Kościoła luterańskiego w Szwecji Sara Waldenfors jest zdeterminowaną przeciwniczką prowadzenia do ślubu panny młodej przez ojca. Dlatego chce zakazać tej tradycji w kościele. Pastor i polityk wystąpiła z wnioskiem do Zgromadzenia Kościelnego, ponieważ ten wątek – według niej – to relikt z czasów, gdy ojciec miał zaświadczać cnotliwość córki. Zwyczaj przekazania panny młodej przez ojca panu młodemu koliduje ze stanowiskiem Kościoła wobec równouprawnienia i nie godzi się z naszym spojrzeniem na człowieka– oceniła polityk. Jej zdaniem akt prowadzenia do ołtarza stanowi „symbol kobiety, która jest niekompetentna, i ojca, który gwarantuje jej dziewictwo”.

Sara Waldenfors formułuje też daleko idące konkluzje. W jej przekonaniu bowiem legitymizowanie przekazywania córki przez ojca panu młodemu podczas ceremonii ślubu niweczy zaangażowanie Kościoła w prawa kobiet i jego działania przeciw małżeństwom z przymusu. Autorka wniosku o ślubach podkreśliła też, że fenomen poprowadzenia panny młodej przez rodzica do ołtarza stał się cześciej praktykowany przez ostatnią dekadę, i bynajmniej nie jest szwedzką tradycją kościelną. Może tu chodzić o zjawisko importowane ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, które rozpropagowała kinematografia z tych krajów.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Zabetonowana nierówność

Podobny pogląd wygłasza wielu reprezentantów luterańskiego Kościoła. Symbolika przekazania panny młodej przyszłemu mężowi jest podobna do tej, której przeciwstawiamy się na arenie międzynarodowej: wydawaniu za mąż dziewcząt i kobiet z przymusu. I traktowaniu kobiety jako własności, którą mężczyzna daje innemu – oświadczyli na łamach gazety kyrkanstidning.se reprezentanci diecezji w Karlstad. Dlaczego pozwalamy na ten zwyczaj w naszych świątyniach? – indagowali. Tłumaczyli też, że w wielu parafiach sprawę w końcu rozstrzygają pastorzy. Ich zdaniem najwyższy czas zerwać ze szkodliwą tradycją. Kościół powinien zamanifestować, że kobiety nie są niczyją własnością i pokazać, że pary młode podejmują wspólną decyzję o ślubie, bo się wzajemnie kochają.

Debata o towarzyszeniu pannie młodej przez ojca w drodze do ołtarza nie pojawia się w królestwie po raz pierwszy. Fala emocji dosięgnęła zenitu w 2010 r., kiedy to następczyni tronu księżniczka Wiktoria wychodziła za mąż za Daniela Westilnga i przedmiot sporu stanowiła kwestia odprowadzenia jej do ołtarza przez tatę, króla Karola Gustawa XVI.

Sama księżniczka Wiktoria życzyła sobie, by do ołtarza poprowadził ją ojciec. I choć arcybiskup luterańskiego Kościoła Szwecji Anders Wejryd i inni hierarchowie odradzali jej szczerze taki wybór, to następczyni tronu postawiła na swoim. Prawie. Rodzina królewska zdecydowała się bowiem na zupełnie nowy scenariusz będący kompromisem. Monarcha szedł u boku córki do połowy drogi do ołtarza, po czym ustąpił miejsca przyszłemu małżonkowi księżniczki Danielowi. W dyskursie o tym, kto ma poprowadzić księżniczkę, opinia narodu była podzielona. Niektórzy twierdzili, że przekazanie panny młodej panu młodemu jest aktem archaicznym, inni z kolei widzieli w rytuale samo piękno, bo król prowadził księżniczkę Wiktorię do Daniela, który jest człowiekiem z ludu. Trzy lata później księżniczka Madeleine poszła w ślady starszej siostry, gdy wychodziła za mąż za Christophera O`Neilla. Ona też wybrała wersję pójścia do ołtarza najpierw w towarzystwie ojca-króla, a potem narzeczonego.

Czy jednak zarzut, że przekazanie panny młodej panu młodemu nie jest zwyczajem nordyckim, ma pokrycie w rzeczywistości? Wszak Kościół luterański obwieścił na swojej stronie następujący przekaz: „W szwedzkiej tradycji para biorąca ślub idzie razem do ołtarza, by okazać dobrowolność. Tradycja, że ojciec panny młodej przekazuje pannę młodą panu młodemu, dotarła do Szwecji z innych krajów, gdzie jest powszechna” – napisali hierarchowie.

Historycy Kościoła mają jednak inną wiedzę. Erika Boije z Instytutu Teologii Uniwersytetu w Uppsali mówi, że tradycję kultywowano już w średniowieczu. Według niej powinno się jednak odnieść z rezerwą do tego, że zwyczaj miałby być kościelny. Bardziej jest związany z dorosłością niż z konfesją. Bo kobiety niezamężne dopiero w 1863 r. zostały uznane za samodzielne, i to gdy ukończyły 25 lat. Jej zdaniem przekazanie panny młodej w USA jest wersją bardziej romantyczną niż w krajach nordyckich, z atencją na zmianę rodziny i relację między ojcem a córką. Reprezentanci Kościoła zwracają uwagę jednak na zaznaczenie patriarchatu w tradycji, ponieważ w Skandynawii nie chodziło o romantyzm, tylko patriarchalność.

W kwestii zakazania prowadzenia panny młodej do ołtarza przez ojca kraj nadal jest spolaryzowany. Leif Nordlander ze Zgromadzenia Kościelnego uważa, że delegalizacja to przesada i regulacja nie powinna też leżeć w gestii Kościoła. W jego przekonaniu to para młoda musi sama przemyśleć, czy chce włączyć do ceremonii ślubnej wątek towarzyszenia ojca. Sądzi również, że zakaz miałby negatywne skutki. Bo wierni Kościoła luterańskiego mogliby przez to zyskać dodatkowe powody by wystąpić z Kościoła.

Inni politycy kościelni opowiadają się za tym, by zakazu nie podejmować w całym kraju, tylko jest to kwestia, którą powinno się rozstrzygnąć lokalnie.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Socjaldemokratyczna polityk najwyższego organu decyzyjnego Kościoła luterańskiego w Szwecji Sara Waldenfors jest zdeterminowaną przeciwniczką prowadzenia do ślubu panny młodej przez ojca. Dlatego chce zakazać tej tradycji w kościele. Pastor i polityk wystąpiła z wnioskiem do Zgromadzenia Kościelnego, ponieważ ten wątek – według niej – to relikt z czasów, gdy ojciec miał zaświadczać cnotliwość córki. Zwyczaj przekazania panny młodej przez ojca panu młodemu koliduje ze stanowiskiem Kościoła wobec równouprawnienia i nie godzi się z naszym spojrzeniem na człowieka– oceniła polityk. Jej zdaniem akt prowadzenia do ołtarza stanowi „symbol kobiety, która jest niekompetentna, i ojca, który gwarantuje jej dziewictwo”.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian