„Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” (Kpł 19,18)
Język Biblii jest niedzisiejszy. Nie chodzi tym razem o tłumaczenia, ale o sposób komunikacji. Czytając Pismo Święte, czytelnik dowiaduje się, co powinien robić albo czego czynić mu nie wolno. Trudno natomiast doszukać się przysługujących człowiekowi praw i gwarancji ich poszanowania. Spójrzmy na język powszechnie znanych przykazań zawartych w Dekalogu: „Czcij swego ojca i swoją matkę. Nie będziesz zabijał”. (Pwt 5,16–17) Cześć rodzicielska to nie tyle prawo rodziców, ile obowiązek dzieci. Prawo do życia jedynie dekodujemy z zakazu zabijania.
Czytaj więcej
Być może szacunek dla ludzkiego życia jest tak głęboko zapisany w naszej naturze, że wyczuwany jest przez każdego prawidłowo ukształtowanego człowieka.
Podobnie sformułowane są bardziej szczegółowe normy o naturze obyczajowej: „Przed siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca” (Kpł 19,32), politycznej: „Jeżeli w waszym kraju osiedli się przybysz, nie będziecie go uciskać” (Kpł 19,33), czy dotyczącej sądownictwa i handlu: „Nie będziecie popełniać niesprawiedliwości w wyrokach, w miarach, w wagach, w objętości” (Kpł 19,35).
Z kolei w Nowym Testamencie Jezus, tłumacząc w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie przykazanie miłości bliźniego, nie mówi o prawach ofiary zbójców, ale o obowiązku udzielenia pomocy. Jezus wskazuje: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10, 37). Innymi słowy, Pismo Święte mówi przede wszystkim o obowiązkach i powinnościach człowieka, co stoi w opozycji do współczesnej narracji. Żyjemy bowiem w kulturze praw i roszczeń. Obowiązki ponosić ma państwo i jego agendy.