Na zamówienie ówczesnych liderów niemieckiego biznesu okupanci od 1 września 1939 r. przystąpili w Polsce do masowych grabieży surowców, półfabrykatów, maszyn i wszelkich instalacji przemysłowych. Nasz zachodni sąsiad u nas uczył się, jak kraść na skalę „przemysłową”, chociaż ówczesne międzynarodowe prawo humanitarne gwarantowało nienaruszalność mienia prywatnego, a także komunalnego, kulturalnego oraz niewojskowego mienia państwowego (zakaz wszelkich zajęć i zniszczeń, w tym konfiskaty – art. 23 lit. g, art. 46 i art. 56 wspomnianego regulaminu). Systematyczna grabież została zinstytucjonalizowana m.in. poprzez powołanie niemieckiego „pełnomocnika do spraw ewidencjonowania surowców”. Już w pierwszych miesiącach wojny z Polski dziesiątki tysięcy wagonów kolejowych wyjechały z „łupami”, na które składały się także całe fabryki.
Ponadto wbrew ówczesnemu prawu wojennemu (art. 52 powyżej powołanego regulaminu) dokonywano masowych deportacji obywateli polskich do przymusowej pracy na terytorium Niemiec. Jak po latach oświadczył w rozmowie z premierem J.K. Bieleckim kanclerz H. Kohl (5 marca 1991 r.): „Problem odszkodowań ma charakter moralny, a nie prawny. Robotnicy przymusowi [w III Rzeszy] pochodzili z 28 narodów i jeśli RFN miałaby uwzględnić roszczenia ich wszystkich, byłaby zrujnowana” (notatka polskiego MSZ).
Oświadczenie rządu PRL z 1953 r. o zrzeczeniu się reperacji wojennych od Niemiec Zachodnich jest „niewiążącą z punktu widzenia prawa międzynarodowego deklaracją intencji” – twierdzą niemieccy naukowcy (K.H. Roth, H. Rubner, „Wyparte, odroczone, odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy”, Poznań 2020, s. 150 i 220). Chodzi o „Oświadczenie rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w sprawie decyzji rządu ZSRR dotyczącej Niemiec (Warszawa, dnia 23 sierpnia 1953 r.)” – nie istnieje ani oryginał, ani kopia potwierdzona za zgodność z oryginałem. Niemcy odmawiają Polsce wypłaty reparacji z tytułu swojego barbarzyństwa z okresu II wojny światowej, powołując się na ten „dokument”. Z argumentacją władz niemieckich zgadzają się polscy profesorowie, którzy twierdzą, że „nie ma możliwości podważenia zrzeczenia się w 1953 r. przez ówczesny rząd polski reparacji od Niemiec” (patrz: J. Barcz, J. Kranz, „Reparacje od Niemiec po drugiej wojnie światowej w świetle prawa międzynarodowego. Aspekty prawa i praktyki”, Warszawa 2019, s. 348).
Historia cen?
Autorzy tej ostatniej publikacji pomijają, w przeciwieństwie do autorów niemieckich, akapit drugi Oświadczenie rządu PRL, gdzie jako konkretny jeden warunek tego Oświadczenia (jeśli w ogóle ono miało miejsce w rzeczywistości) podano zgodę na rezygnację z reparacji w zamian za „traktat pokoju”. Pokój za reparacje został całkowicie odrzucony przez Niemcy Zachodnie, co zdezaktualizowało owo Oświadczenie względem RFN. W obawie o reparacje Berlin nigdy nie zgodził się na traktat pokojowy.
Wybiórcze ujmowanie Oświadczenia rządu PRL oznacza polski problem mentalny. I jeszcze ta niepamięć dotycząca tego, jak kanclerz Kohl szantażował Polskę z początkiem 1990 r., co przecież wskazuje na brak rezygnacji z reparacji w 1953 r.
„Od François Mitterranda prezydent Niemiec dowiedział się, że jego francuski kolega czuje się głęboko urażony przez Kohla. Mitterrand obiecał kanclerzowi pełne poparcie dla jego polityki zjednoczeniowej pod warunkiem, że Kohl uzna bezwarunkowo granicę na Odrze i Nysie. Kohl przystał na to, lecz za jakiś czas zgłosił zastrzeżenia i zażądał od Warszawy rezygnacji z reparacji” – te rewelacje tygodnika „Der Spiegel” (19/1990, 32) znajdują potwierdzenie w protokole posiedzenia Bundestagu, Plenarprotokoll 11/200, 08.03.1990,15407 (https://archive.org/details/ger-bt-plenary-11-200).