Waldemar Gontarski: Niespłacony niemiecki dług

Pierwszy raz od wojny upomnieliśmy się o sprawiedliwość, która nakazuje przywrócić stan sprzed naruszenia.

Publikacja: 24.01.2023 07:54

Waldemar Gontarski: Niespłacony niemiecki dług

Foto: PAP

Ta postawa prezentowana przez rząd polski to porażka mentalności nakazującej przemilczeć okoliczności niewygodne dla Niemiec. Sprawę odszkodowań rząd RFN uważa za zamkniętą – z taką odpowiedzią niemieckiego MSZ spotkała się nota dyplomatyczna polskiego MSZ w sprawie odszkodowań (reparacji) wojennych (odpowiedź tej treści otrzymali też Grecy w 2019 r.), chociaż za polską racją przemawiają fakty historyczne i prawo.

Tuszowanie zbrodni międzynarodowych

Czy Polska zmierza do destabilizowania międzynarodowego porządku prawnego, wysuwając pod adresem Niemiec żądania reparacyjne? Elementarna kultura prawna powinna przynajmniej zniechęcać do tego, aby nie odróżniać sprawcy zbrodni od pokrzywdzonego.

Czytaj więcej

Prawnicy: Nie ma szans na reparacje od Niemiec przed sądem

„W moim odczuciu to tuszowanie takich międzynarodowych zbrodni (któremu towarzyszy bezkarność sprawców), a nie dochodzenie sprawiedliwości przez ofiary, zakłóca międzynarodowy porządek prawny” – słowa sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, pochodzącego z Brazylii, Cançado Trindade (opinia odrębna, pkt 129, wyrok Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z 3.02.2012 r., Immunitet jurysdykcyjny państwa, Niemcy v. Włochy).

Gospodarka krzywdy

Jeśli Niemcy dzisiaj mieliby zapłacić za to, co „przetransferowali” do swojej gospodarki z państw okupowanych, gospodarka ta zostałaby zrujnowana. Jest to gospodarka krzywdy. Polska podczas II wojny światowej poniosła stosunkowo największe straty ekonomiczne (procentowe zniszczenie gospodarki); wliczając w to zniszczenia, gdy tego nie „wymagała konieczność wojenna”, co było naruszeniem prawa międzynarodowego (art. 23 lit. g regulaminu dotyczącego praw i zwyczajów wojny lądowej, 1907 r.).

Na zamówienie ówczesnych liderów niemieckiego biznesu okupanci od 1 września 1939 r. przystąpili w Polsce do masowych grabieży surowców, półfabrykatów, maszyn i wszelkich instalacji przemysłowych. Nasz zachodni sąsiad u nas uczył się, jak kraść na skalę „przemysłową”, chociaż ówczesne międzynarodowe prawo humanitarne gwarantowało nienaruszalność mienia prywatnego, a także komunalnego, kulturalnego oraz niewojskowego mienia państwowego (zakaz wszelkich zajęć i zniszczeń, w tym konfiskaty – art. 23 lit. g, art. 46 i art. 56 wspomnianego regulaminu). Systematyczna grabież została zinstytucjonalizowana m.in. poprzez powołanie niemieckiego „pełnomocnika do spraw ewidencjonowania surowców”. Już w pierwszych miesiącach wojny z Polski dziesiątki tysięcy wagonów kolejowych wyjechały z „łupami”, na które składały się także całe fabryki.

Ponadto wbrew ówczesnemu prawu wojennemu (art. 52 powyżej powołanego regulaminu) dokonywano masowych deportacji obywateli polskich do przymusowej pracy na terytorium Niemiec. Jak po latach oświadczył w rozmowie z premierem J.K. Bieleckim kanclerz H. Kohl (5 marca 1991 r.): „Problem odszkodowań ma charakter moralny, a nie prawny. Robotnicy przymusowi [w III Rzeszy] pochodzili z 28 narodów i jeśli RFN miałaby uwzględnić roszczenia ich wszystkich, byłaby zrujnowana” (notatka polskiego MSZ).

Oświadczenie rządu PRL z 1953 r. o zrzeczeniu się reperacji wojennych od Niemiec Zachodnich jest „niewiążącą z punktu widzenia prawa międzynarodowego deklaracją intencji” – twierdzą niemieccy naukowcy (K.H. Roth, H. Rubner, „Wyparte, odroczone, odrzucone. Niemiecki dług reparacyjny wobec Polski i Europy”, Poznań 2020, s. 150 i 220). Chodzi o „Oświadczenie rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w sprawie decyzji rządu ZSRR dotyczącej Niemiec (Warszawa, dnia 23 sierpnia 1953 r.)” – nie istnieje ani oryginał, ani kopia potwierdzona za zgodność z oryginałem. Niemcy odmawiają Polsce wypłaty reparacji z tytułu swojego barbarzyństwa z okresu II wojny światowej, powołując się na ten „dokument”. Z argumentacją władz niemieckich zgadzają się polscy profesorowie, którzy twierdzą, że „nie ma możliwości podważenia zrzeczenia się w 1953 r. przez ówczesny rząd polski reparacji od Niemiec” (patrz: J. Barcz, J. Kranz, „Reparacje od Niemiec po drugiej wojnie światowej w świetle prawa międzynarodowego. Aspekty prawa i praktyki”, Warszawa 2019, s. 348).

Historia cen?

Autorzy tej ostatniej publikacji pomijają, w przeciwieństwie do autorów niemieckich, akapit drugi Oświadczenie rządu PRL, gdzie jako konkretny jeden warunek tego Oświadczenia (jeśli w ogóle ono miało miejsce w rzeczywistości) podano zgodę na rezygnację z reparacji w zamian za „traktat pokoju”. Pokój za reparacje został całkowicie odrzucony przez Niemcy Zachodnie, co zdezaktualizowało owo Oświadczenie względem RFN. W obawie o reparacje Berlin nigdy nie zgodził się na traktat pokojowy.

Wybiórcze ujmowanie Oświadczenia rządu PRL oznacza polski problem mentalny. I jeszcze ta niepamięć dotycząca tego, jak kanclerz Kohl szantażował Polskę z początkiem 1990 r., co przecież wskazuje na brak rezygnacji z reparacji w 1953 r.

„Od François Mitterranda prezydent Niemiec dowiedział się, że jego francuski kolega czuje się głęboko urażony przez Kohla. Mitterrand obiecał kanclerzowi pełne poparcie dla jego polityki zjednoczeniowej pod warunkiem, że Kohl uzna bezwarunkowo granicę na Odrze i Nysie. Kohl przystał na to, lecz za jakiś czas zgłosił zastrzeżenia i zażądał od Warszawy rezygnacji z reparacji” – te rewelacje tygodnika „Der Spiegel” (19/1990, 32) znajdują potwierdzenie w protokole posiedzenia Bundestagu, Plenarprotokoll 11/200, 08.03.1990,15407 (https://archive.org/details/ger-bt-plenary-11-200).

Sukces polskiej dyplomacji

Polska nota dyplomatyczna z października 2022 r. w sprawie reparacji wysłana do niemieckiego MSZ i niemiecka odpowiedź to konieczny, aczkolwiek wstępny etap. Potrzebne będą kolejne noty. Cytowani naukowcy niemieccy podpowiadają nam, co możemy zrobić dalej: trybunał arbitrażowy OBWE czy wspólna skarga z innymi państwami do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, wreszcie cywilne pozwy zbiorowe przed sądami nieuznającymi immunitetu państwowego (sądy polskie odpadają ze względu na korzystne dla Niemiec orzecznictwo SN – np. IV CSK 465/09, i pasywność TK), także ONZ (gdzie Polska już zwraca się) oraz Komisja Europejska i Parlament Europejski (gdzie nie mamy szans, gdyż instytucje Unii swoiście pojmują dyskryminację).

Polska nota dyplomatyczna jest sukcesem naszej dyplomacji. Po raz pierwszy od II wojny światowej upomnieliśmy się o sprawiedliwość jako wymóg cywilizacyjny, który nakazuje przywrócić stan sprzed naruszenia. Jest to jednocześnie porażka pewnej mentalności.

Autor jest profesorem i adwokatem

Ta postawa prezentowana przez rząd polski to porażka mentalności nakazującej przemilczeć okoliczności niewygodne dla Niemiec. Sprawę odszkodowań rząd RFN uważa za zamkniętą – z taką odpowiedzią niemieckiego MSZ spotkała się nota dyplomatyczna polskiego MSZ w sprawie odszkodowań (reparacji) wojennych (odpowiedź tej treści otrzymali też Grecy w 2019 r.), chociaż za polską racją przemawiają fakty historyczne i prawo.

Tuszowanie zbrodni międzynarodowych

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian