Kobiety stanowią 17 proc. menedżerów pełniących kluczowe funkcje w polskich firmach. I jest to jeden z lepszych wyników w Europie – dowodzi udostępniona „Rzeczpospolitej” międzynarodowa analiza wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet. Na podstawie danych z rejestrów sądowych obliczono odsetek kobiet na kluczowych (w tym głównie zarządczych) stanowiskach w ponad 1,2 mln firm z 15 państw Europy, w tym 137,5 tys. przedsiębiorstw z Polski.
Jak wynika z analizy, większy niż my udział pań pełniących kluczowe funkcje w małych, średnich i dużych firmach (powyżej 2 mln euro przychodów) miały tylko Bośnia, Serbia i Chorwacja. Natomiast zdecydowanie gorzej wypadają kraje zachodnie, w tym skandynawskie, choć to one (na czele z Norwegią) były pionierami wprowadzania obowiązkowych kwot dla kobiet we władzach dużych spółek giełdowych i tworzą czołówkę „kobiecych” statystyk Eurostatu.
Kobiece branże
Np. Norwegia, która – według analizy Dun & Bradstreet (DnB) – ma 13-proc. odsetek kobiet na kluczowych stanowiskach w biznesie, w danych Eurostatu może się pochwalić ponad 41-proc. udziałem pań we władzach. Tak duża różnica wynika z faktu, że unijne statystyki biorą pod uwagę władze największych spółek giełdowych, które w wielu krajach Europy objęte są obowiązkowymi kwotami dla kobiet, a dodatkowo, w ramach korporacyjnych strategii na rzecz zrównoważonego rozwoju (ESG) i programów zarządzania różnorodnością (DEI), wspierają awans kariery.
Jednak biorąc pod uwagę całość biznesu, analiza DnB pokazuje wyraźną dominację mężczyzn w zachodnim, w tym w skandynawskim, biznesie. Ta dominacja jest nieco mniejsza w mniej zamożnych krajach postkomunistycznych, w tym w Polsce, do czego przyczynił się też wybuch przedsiębiorczości po transformacji rynkowej. Według analizy KRS, opracowanej na zlecenie Fundacji Sukcesu Pisanego Szminką, prawie 31 proc. polskich firm jest w 100 proc. własnością kobiet, choć w przypadku dużych przedsiębiorstw ten udział nie przekracza 13 proc., co wpływa także na odsetek pań w zarządach.