Po raz kolejny do konsultacji trafiają propozycje zmian w planowaniu przestrzennym. Czy tym razem uda się je przeprowadzić do końca?
Miejmy taką nadzieję. Ustawa o planowaniu od lat oczekuje na reformę. A zmiany, które doprowadziłyby do uproszczeń w zakresie planowania, są bardzo potrzebne. Podobnie jak wyeliminowanie błędów, które pojawiły się w dotychczasowych przepisach.
To, że w kraju panuje chaos przestrzenny, jest winą braku właściwych przepisów? Dlaczego jest tak brzydko?
To zagadnienie ma wiele wątków. Na pewno w Polsce mamy niskie poczucie wartości przestrzeni i kultury porządkowania przestrzeni, ulegamy też lokalnym i tymczasowym interesom. To powoduje, że jeśli zależy nam na sprawnej realizacji inwestycji o charakterze priorytetowym, to trzeba sięgać po specustawy. Do tego dochodzi brak uporządkowania planistycznego całego terenu kraju i rozwiązywanie problemów poprzez wydawanie warunków zabudowy (tzw. wuzetek – red.), na podstawie których w większości realizowane są inwestycje. Nie chcę tu w czambuł potępiać wuzetek, są bowiem inwestycje, które powstały na ich podstawie, będące wizytówkami architektury i obiektów publicznych, jak choćby obiekty kultury i sztuki, na ich podstawie powstał też najwyższy budynek w Warszawie. Są jednak i przypadki patologiczne. Natomiast dla jakości planowania i kształtowania przestrzeni posiadanie dobrych planów miejscowych byłoby zdecydowanie lepsze.
Właśnie, bo to nie o ilość, ale i o jakość planów chodzi.