Jest tylko kwestią dni, może tygodni, gdy ogłoszony zostanie start Pawła Kukiza z list PiS. Jest coś ambarasującego w oglądaniu człowieka co rusz bez pamięci zakochującego się politycznie w kolejnych liderach partyjnych – przed laty był to Donald Tusk, nie tak dawno Władysław Kosiniak-Kamysz, a teraz Jarosław Kaczyński. I choć Kukiz tłumaczy to czystym pragmatyzmem, to przecież widać, że jest w tym coś żenująco szczerego z jego strony. Dla politologa to zachowanie jest abominacyjne, bo wskazuje, że poważny niby i dojrzały mężczyzna nie potrafi oddzielić emocji od interesów, strategii od taktyki, słów od hołdów.
Czego nie widać
A wszystko to w imię swojej idee fixe, czyli odpartyjnienia państwa. Tak były rockman tłumaczy swoje sojusze z kolejnymi zakorzenionymi w polskim systemie formacjami walką z owym systemem i z owymi partiami. Jakby nie widział, że coś tu nie gra, że słychać tylko fałszywe tony, że ktoś tu kogoś oszukuje. Jest coś dziecinnego (lub całkowicie cynicznego) w deklarowanej wierze Pawła Kukiza w to, że wprowadzenie w Polsce ordynacji większościowej spowoduje zniknięcie dużej części naszych problemów oraz ograniczenie wpływu partii politycznych. Uczeń pierwszej klasy liceum potrafiłby wskazać, że w amerykańskim czy brytyjskim systemie partyjnym na palcach jednej ręki można policzyć deputowanych, którzy swoje mandaty nie zawdzięczają dużym partiom, a Stany Zjednoczone i Wielka Brytania mają podobne problemy społeczne jak my. Jednak nie potrafi tego dostrzec sześćdziesięcioletni mężczyzna.
Czytaj więcej
Czy Paweł Kukiz wystartuje w najbliższych wyborach z list Prawa i Sprawiedliwości? Czy lider Kukiz'15 pojawi się na konwencji PiS w Łodzi? Poseł odniósł się do tych spraw w rozmowie z Radiem Zet.
Ale ten tekst nie ma być poświęcony charakterologicznym lub umysłowym ograniczeniom byłego frontmena „Piersi”. Jego główna teza brzmi następująco: „partie trzecie”, jeśli mają przetrwać, muszą być w opozycji totalnej do rządzących, bez względu na to, jak blisko im do nich ideologicznie. Jakakolwiek współpraca z władzą niszczy tego typy formacje.
Paliwo Konfederacji
Nie przestrzegały tej zasady Samoobrona czy LPR i dlatego szybko zniknęły. Nie rozumiał tego Janusz Palikot i z tego powodu (choć nie tylko) jego formacja okazała się efemerydą. I nie pojmują tej reguły liderzy Razem. To, co łączy Kukiza i Zandberga, to dołowanie w sondażach oraz niejasny stosunek do rządzących. Pewnie obaj panowie obrażą się za porównanie ich do siebie, ale właśnie meandrowanie wobec polityki PiS, zauważanie w niej zarówno elementów pozytywnych, jak i negatywnych czyni ich do siebie podobnymi.