Przyjęty przez większość państw członkowskich, przy sprzeciwie Polski, unijny pakiet azylowy wywołał w naszym kraju gorącą debatę. PiS chce referendum w tej sprawie, pamiętając, jakie emocje wywoływali uchodźcy przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. Dziś jednak sytuacja jest inna.
– Polacy nie doceniają, jak zmienił się ich wizerunek w sprawie migracji po tym, co zrobili dla Ukraińców. Nikt w Europie Zachodniej nie pomyślał, że przyjęte rozporządzenia miałyby być mechanizmem relokowania imigrantów do państw Europy Wschodniej. Nie o nie w tym chodzi – mówi „Rzeczpospolitej” ekspert polityki migracyjnej prof. Florian Trauner z uniwersytetu VUB w Brukseli. Potwierdzeniem jego słów jest fakt, że teraz przeciw była tylko Polska. W 2015 r. w czasie kryzysu syryjskiego przeciwko relokacji głosowały Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia.
Czytaj więcej
Unia Europejska przyjęła nowy pakiet azylowy. Ma być szczelniej i sprawiedliwiej. Jak wyglądać ma relokacja uchodźców w UE?
Co znajduje się w nowym rozporządzeniu?
Nowe unijne rozporządzenia o azylu i zarządzaniu granicami określają zdolność UE do przyjmowania uchodźców na minimum 30 tys. osób rocznie. Kwota poszczególnych krajów uzależniona jest od PKB i populacji. Na Polskę w tym roku przypadałoby 1860 osób. Tymczasem w 2022 r. Urząd ds. Cudzoziemców wydał prawie 11 tys. decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej, czyli blisko sześć razy więcej niż wypadałoby z unijnego klucza.
Rozporządzenie przewiduje, że w razie zwiększonej presji migracyjnej inne kraje muszą utworzyć tzw. zasób solidarnościowy: przyjąć część azylantów, zapłacić po 20 tys. euro za osobę państwu, które zdecyduje się ich przyjąć, albo wykazać się solidarnością w inny sposób, np. poprzez pomoc materialną.