Tygodnik "Newsweek" w najnowszym numerze przytoczył słowa Marka Zagrobelnego, byłego działacza PiS, który twierdzi, że "ludzie PiS, którzy siedzą w komisjach, dostawiają krzyżyki na kartach do głosowania lub fałszuje się podpisy wyborców".
Zagrobelny, który przez 12 lat był członkiem PiS, wchodził w skład tworzonego przez tę partię korpusu ochrony wyborów, zasiadał też w komisjach wyborczych. Były działacz PiS twierdzi, że sam brał udział w fałszowaniu głosów i był świadkiem takiego fałszowania.
Obecnie w parlamencie procedowany jest przedstawiony przez PiS projekt zmian w Kodeksie wyborczym (26 stycznia uchwalił go Sejm, obecnie projektem zajmuje się Senat), który - według założeń autorów - ma pomóc w zwiększeniu frekwencji wyborczej. Projekt przewiduje m.in. zwiększenie liczby obwodowych komisji wyborczych czy dowożenie mieszkańców do lokali wyborczych przez samorządy w miejscowościach poniżej 500 mieszkańców. Krytycy zmian wskazują, że rozwiązania te mają przede wszystkim zwiększyć frekwencję wśród wyborców sprzyjających PiS. Wspomniany Zagrobelny twierdzi jednak w rozmowie z "Newsweekiem", że zmiany mają umożliwić PiS fałszowanie wyborów.
Po przyjęciu przez Sejm zmian w Kodeksie wyborczym Donald Tusk, przewodniczący PO, mówił o "nieustannych próbach manipulacji przy Kodeksie wyborczym, który najwyraźniej przeszkadza Prawu i Sprawiedliwości". - Ta partia szuka różnych sposobów, co udowodniły także ostatnie dni i przegłosowanie wczoraj nowego Kodeksu wyborczego, aby - obawiając się być może porażki w głosowaniu - aby zniekształcić wynik wyborów - mówił Tusk.
Czytaj więcej
- Naszą odpowiedzią na zagrożenie manipulacjami i fałszerstwami wyborczymi jest przygotowanie wielkiej obywatelskiej społecznej akcji, której celem będzie skuteczne przypilnowanie wyborów - oświadczył lider PO Donald Tusk po przyjęciu przez Sejm zmian w Kodeksie wyborczym.