Niemiecki pragmatyzm sprawia, że nie słychać nic o poszukiwaniu winnych uzależnienia kraju od rosyjskich nośników energii. Coraz bardziej widoczny jest jednak substytut tej dyskusji w postaci krytyki Zielonych za nieustępliwość w sprawie atomu. Chodzi o znaczne wydłużenie działania trzech funkcjonujących jeszcze elektrowni tego rodzaju, czemu sprzeciwia się ta partia. Czyni pewne ustępstwa ale, jak zauważył w poniedziałek „Die Welt”, i tak Zielonych krytykują wszystkie partie, od Lewicy (Die Linke) poprzez CDU/CSU po prawicowych populistów z AfD. Czynią to także liberałowie z FDP, a socjaldemokraci z partii Olafa Scholza nawołują swych partnerów koalicyjnych do pragmatyzmu. Przy czym chodzi w gruncie rzeczy o zaledwie 6–7 proc. dostaw energii elektrycznej. A nawet mniej, gdyż i tak jedna z trzech działających jeszcze elektrowni ma zostać nieodwołalnie zamknięta z końcem tego roku.
Na fali obecnej krytyki Zielonych na dalszy plan schodzi rzecz znacznie ważniejsza, jaką jest zbliżający się nieuchronnie moment dramatycznego niedoboru gazu. – Jeżeli za dziesięć lat spojrzymy w przeszłość, zauważymy, że właśnie obecny czas był początkiem przyśpieszonej dezindustralizacji Niemiec – czytamy w niedawnej ekspertyzie Deutsche Banku. Niemcy są światową potęgą przemysłową i jej fabryki wytwarzają produkty o większej wartości niż firmy Włoch, Francji i Irlandii w sumie. Przemysł to 20 proc. niemieckiego PKB, dwa razy więcej niż we Francji i nieco więcej niż w Polsce (17,3 proc.). Niemcy to gospodarczy moloch, który pożera energię i gdy z dotychczasowego miksu energetycznego wypada jeden komponent, jak obecnie gaz (stanowi prawie 12 proc.), cały gmach zaczyna się chwiać.
Niemiecki rząd zapewnia, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby w 2030 roku zaprzestać produkcji energii z węgla
I to w chwili, gdy zużycie energii elektrycznej rośnie błyskawicznie wraz z rozwojem e-mobilności, a zwłaszcza w miarę przestawiania gospodarki na tory ekologiczne. – Sam przemysł chemiczny będzie zużywał w 2050 r. tyle samo energii elektrycznej, co dzisiaj całe Niemcy – mówi Scholz.
To jest prawdziwy dylemat Niemiec, gdy w kąt poszły wszelkie rachuby związane z gazem jako przejściowym źródłem energii, do momentu osiągnięcia wszystkich celów transformacji energetycznej.