Stachowiak-Różecka była pytana o czwartkową wypowiedź wiceministra sprawiedliwości, Sebastiana Kalety, który komentując orzeczenie TSUE ws. skargi Polski i Węgier, dotyczącej kwestii uzależnienia wypłaty środków z UE od stanu praworządności w państwie członkowskim ocenił, że w związku z treścią orzeczenia (TSUE odrzuciło skargę - red.) zdymisjonowany powinien zostać minister ds. UE, Konrad Szymański. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówiąc o tym orzeczeniu TSUE stwierdził, że jest ono dowodem na "historyczny błąd" premiera Mateusza Morawieckiego.
- Zdaje się, że koledzy (z Solidarnej Polski - red.) tak na okrągło opowiadają, że "nie chcą się wtrącać", "że to nasza sprawa", "że w koalicji to oni nie mają wpływu na pewne kwestie". Powiem tak: robimy swoje. Jeśli chodzi o politykę związaną z relacjami z UE oceniam, że mimo trudności idziemy w dobrze wyznaczonym kierunku. Nie widzę powodu, żeby którykolwiek minister odpowiadający za tę politykę miał stracić stanowisko - odparła Stachowiak-Różecka.
- To co jest ważne w relacjach z UE to konsekwencja - dodała posłanka PiS.
Apel do Solidarnej Polski. "Nie rozmawiajmy za pośrednictwem mediów"
- Trzeba zrozumieć pana Zbigniewa Ziobrę, który buduje konsekwentnie swoją frakcję. Ja oceniam, że stwierdził, iż w tym elektoracie wątpiącym w sens współpracy i bycia w UE jest jakiś potencjał, stąd takie emocjonalne reakcje, że źle te relacje z UE budujemy - tłumaczyła Stachowiak-Różecka. - Jest jasne dla wszystkich, że Ziobro chce jakąś odrębność przy tej okazji zaznaczyć - dodała.
A czy premier nie powinien bardziej zdecydowanie zareagować na słowa podwładnego w rządzie?