Rząd wznawia prace nad projektem wdrażającym unijną dyrektywę 2021/2101. Czas nagli, bo Polska jest już ponad pół roku spóźniona.
Dyrektywa jest częścią pakietu mającego na celu przeciwdziałanie unikaniu opodatkowania. Nakłada na duże wielonarodowe przedsiębiorstwa (mające siedzibę w Unii Europejskiej, jak i prowadzące działalność na jej obszarze za pośrednictwem oddziału lub spółki zależnej) obowiązek publicznego ujawnienia informacji o zapłaconym podatku dochodowym w poszczególnych krajach. W uzasadnieniu do projektu czytamy, że już teraz muszą przedstawiać te informacje fiskusowi. Po zmianach będą zobowiązane także do sporządzania publicznych sprawozdań.
Po co ta biurokracja? „Udostępnianie publicznie informacji na temat podatków zapłaconych w miejscu, w którym rzeczywiście został wygenerowany zysk, ma kluczowe znaczenie dla zwiększenia przejrzystości podatkowej” – podkreślono w uzasadnieniu projektu. Czytamy w nim też, że szczegółowa sprawozdawczość może wzmocnić zaufanie publiczne i zwiększyć społeczną odpowiedzialność przedsiębiorstw przez przyczynianie się – poprzez płacenie podatków – do dobrobytu w kraju, w którym prowadzona jest działalność.
Co powinno się znaleźć w sprawozdaniu? Oprócz podatku dochodowego także kwoty przychodów, zysku lub straty, liczba pracowników oraz opis działalności. Będzie publikowane w Krajowym Rejestrze Sądowym. Powinno być też zamieszczone na stronie internetowej przedsiębiorstwa.
Po raz pierwszy trzeba będzie sporządzić sprawozdanie za rok obrotowy rozpoczynający się po 21 czerwca 2024 r.